Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Bryczką do Morskiego Oka? Nowy pomysł fiakrom się nie spodobał

Tomasz Mateusiak
Małe dorożki zastąpią wielkie fasiągi wożące turystów do Morskiego Oka? Takie rozwiązanie postulują eksperci od planu ochrony parku narodowego.

Naukowcy działający na zlecenie Tatrzańskiego Parku Narodowego zaproponowali właśnie, by z większej części szlaku do najsłynniejszego tatrzańskiego stawu zniknęły kilkunastoosobowe fasiągi. Tradycyjne wozy konne wożące turystów miałyby zostać zastąpione 4-osobowymi dorożkami.

Rewolucyjny pomysł pojawił się w trakcie prac nad wprowadzeniem tzw. planu ochrony TPN. Zgodnie z prawem, taki dokument musi posiadać każdy obszar chronionej przyrody w Polsce.

Dlatego też dyrekcja TPN kilka miesięcy temu zleciła jego opracowanie krakowskiej firmie "Krameko". Teraz przyszła pora na konsultacje projektu planu z podhalańskimi samorządowcami.

- W czasie spotkania w Bukowinie wyszło na jaw, że specjaliści chcą zrobić rewolucję w Morskim Oku - mówi Stanisław Bryja, jeden z fiakrów wożących turystów w Tatrach. W zaproponowanym dyrekcji TPN projekcie Krameko postuluje, by 12-osobowe fasiągi, które obecnie jeżdżą na odcinku Palenica - Włosienica (7 km), znacznie skróciły swoje kursy.

- Według nas, te duże wozy powinny jeździć tylko na początkowym odcinku szlaku, czyli do Wodogrzmotów Mickiewicza - mówi Marcin Czarny, dyrektor Krameko. Tam turyści wysiadaliby z nich i kontynuowaliby wyprawę pieszo do Morskiego Oka albo jechali w górę 4-osobową bryczką.

Zdaniem Czarnego, takie rozwiązanie jest korzystne z kilku powodów. Po pierwsze, odciążyłoby konie, bo na najbardziej stromym odcinku szlaku ciągnęłyby wóz tylko z 4 turystami i z wozakiem (teraz jest 12 w górę i 14 w dół). To wytrąciłoby argument obrońców zwierząt, którzy twierdzą, że konie zbyt ciężko pracują w Tatrach.

- Poza tym takie rozwiązanie zwiększyłoby też liczbę miejsc pracy, bo bryczkami jeździłoby więcej górali niż teraz fasiągami. To też doprowadziłoby do sytuacji, gdy mniej turystów będzie rozdeptywać okolice Morskiego Oka - mówi szef Krameko. Tłumaczy, że Wodogrzmoty Mickiewicza to krzyżówka szlaków do Doliny Pięciu Stawów oraz
Doliny Roztoki. W raporcie uznano więc, że jeśli ludzie wysiądą przy Wodogrzmotach Mickiewicza z wozów, to część z nich nie pójdzie już do Morskiego Oka.

Zdaniem górali jeżdżących do Morskiego Oka, nowe rozwiązanie jest beznadziejne.
- Gdyby weszło w życie, wielu z nas straciłoby pracę - mówi Stanisław Chowaniec, prezes stowarzyszenia fiakrów z Morskiego Oka. Teraz fiakrzy wożą ludzi i pobierają opłatę 40 zł (w górę) i 30 zł (w dół).

- Jeśli będziemy mogli wziąć do bryczki tylko 4 osoby to ceny za bilet wzrosną. Nie każdy będzie mógł sobie pozwolić na taką wyprawę. Z czego utrzymamy rodziny? Dla wielu z nas praca tu to jedyne źródło utrzymania - zauważa.

Góral dodaje, że niemałe koszty zmian będzie musiał pokryć też TPN. W raporcie zapisano bowiem, że przy Wodogrzmotach Mickiewicza trzeba będzie zbudować dworzec przesiadkowy, na którym ludzie wysiądą z fasiągów i przesiądą się do bryczek. Zdaniem fiakrów, to będzie nie tylko kosztowne, ale też wpłynie na popsucie krajobrazu. Decyzję o tym, czy zmiana wejdzie w życie, podejmie dyrekcja TPN. Ta nie chce na razie komentować sprawy.

- Projekt planu ochrony TPN, jaki dostaliśmy, został odesłany przez nas do poprawek - mówi Szymon Ziobrowski, dyrektor TPN. - Dotychczas gotowego dokumentu nie ma. Nie chcę więc komentować sprawy.

od 7 lat
Wideo

echodnia.eu W czerwcu wybory do Parlamentu Europejskiego

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na zakopane.naszemiasto.pl Nasze Miasto