Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Dam radę z twardymi góralami z Polski. Na Słowacji są tacy sami

Halina Kraczyńska
Halina Kraczyńska
Z Bohus Hlavatym, prezesem słowackiej spółki TMR, która chce kupić PKL rozmawia Halina Kraczyńska?

Słowacka spółka Tatry Mountain Resorts zamierza zainwestować olbrzymie pieniądze na Podhalu. Chcecie m.in. kupić Polskie Koleje Linowe, w tym kolejkę na Kasprowy Wierch. Czy nie boi się Pan wejść na polski trudny - jak twierdzą zagraniczni inwestorzy - rynek?
Tak naprawdę, to wszystkie rynki są trudne. Ważne jest to, co firma robi, jak jest postrzegana. TMR jest największą spółką na Słowacji. Inwestujemy od lat, a prowadzone przez nas ostatnio duże inwestycje w Tatrach Wysokich i Niskich przynoszą nam coraz więcej klientów. Także z Polski. Obecnie stanowicie 40 procent naszej klienteli. Znam polski rynek, bo pracowałem u was cztery lata, tak że potrafię go ocenić. Wejście na polski rynek jest dużym wyzwaniem, ale potrafimy temu sprostać.

Polski rynek jest trudny, ale góralski jeszcze bardziej. Jest Pan na to przygotowany, by zderzyć się z góralską gwałtowną czasem naturą, by być wrogiem publicznym numer jeden, którym już Pana obwołano?
Myślę, że wszyscy ludzie, którzy mieszkają blisko gór, prowadzą to trudne życie, co czyni ich twardymi i kształtuje takie, a nie inne podejście do życia, są do siebie podobni. Tacy sami są górale na Słowacji. Gdy wchodziliśmy z inwestycjami w Tatry, też było dużo oporu, krzyku, wrogości. Trzeba było długo tłumaczyć, co i jak robi nasza spółka, że nasze inwestycje nie są przeciwko góralom, ale że przyniosą rozwój regionowi.

To chyba Pan nie słyszał, że u nas w Zakopanem niekiedy takie argumenty nie działają, a ludzie mówią "nie" dla inwestycji na zasadzie "nie, bo nie". Myśli Pan, że da sobie z tym radę?
Może liczby ich przekonają. Mamy w Tatrach Wysokich i Niskich ośrodki narciarskie, aquaparki, hotele, szkoły narciarskie. Od dwóch lat inwestujemy tu intensywnie. Dzięki temu podnieśliśmy standard i jakość usług. Efekt? W sezonie zimowym 2010/2011 dosłownie podwoiliśmy liczbę narciarzy w Tatrzańskiej Łomnicy, a w tym mamy już wzrost o 25 procent. Według mnie, jest to droga, którą turystyczny region powinien iść. Również Zakopane. Wiem, że przekonać ludzi w Zakopanem do tego nie będzie łatwą sprawą, ale czy mieszkańcy myślą, że jak zbudują sobie w mieście budkę z handlem czy restauracyjkę lub hotelik, to turystów to przyciągnie? Na jak długo i ilu? Według mnie musi być infrastruktura, ta duża, kosztowna. I tylko spółka, uważam, która ma bardzo mocne wsparcie finansowe, takie jak my mamy, jest w stanie tę infrastrukturę zbudować.

W Krynicy, Szczawnicy, Czernichowie tę prostą prawdę zrozumieli? Dlatego weszli do konsorcjum?
Właśnie. Chciałbym zauważyć, że Polskie Koleje Linowe to nie tylko Zakopane i Kasprowy Wierch, ale też i inne regiony, gdzie udało się przekonać ludzi, że nie chcemy zamykać tras narciarskich i żadnych obiektów. Wręcz przeciwnie. Proponujemy im rozwój i podniesienie jakości usług. Daliśmy im gwarancje na piśmie. Stworzyliśmy razem konsorcjum.

Jak Pan myśli, dlaczego nie udało się to z Zakopanem?
Trudno mi ocenić, dlaczego. Moje prywatne zdanie jest takie, że tu ludzie uważają, że każdy z nich jest mądry, mocny i jest w stanie sam wszystko zrobić. A to nie tędy droga. Proponujemy współpracę, po obydwu stronach Tatr. Tylko dzięki temu, jestem przekonany, potrafimy walczyć z tym coraz silniejszym trendem wyjazdów turystów poza Tatry, Polskę, Słowację w Alpy czy Dolomity.

Czy mówiąc o "mądrych i mocnych" ma Pan na myśli Zakopane, które chce iść swoją drogą i zamierza utworzyć z trzema gminami powiatu tatrzańskiego spółkę Polskie Koleje Górskie, wypuścić obligacje i kupić za nie PKL?
Mówię tu ogólnie, bo nie chcę nikogo oceniać.

A jak Pan ocenia szanse tej spółki? Tak na marginesie zaznaczę, że jeszcze nie powstała, a już się o nią pokłócili. Czy nie boi się Pan, że mimo wszystko to ona zwycięży w walce o PKL?
Skoro pani mówi, że jeszcze spółka nie powstała, a już się w Zakopanem pokłócili... Ale tak na poważnie,nie boimy się, bo jesteśmy przyzwyczajeni do konkurencji. Ta, według mnie, jest dobra, bo popycha do przodu. Życzę więc Zakopanemu, żeby ta spółka powstała. Tak szczerze powiem, że gdyby nie to przedsięwzięcie Zakopanego, PKP nie zdecydowałyby się chyba na sprzedaż PKL. A kto będzie miał z nas większe szanse w tej walce, kogo Polska wybierze, to się okaże. Jeżeli będzie to Zakopane, to będziemy musieli się z tym pogodzić.

Czy według Pana jest to dobre rozwiązanie?
Gdy jest spółka prywatna, to ilu by nie było właścicieli, każdy szuka jak najlepszego rozwiązania, by wyjść na swoje. Bo tam nie ma nikogo, kto zapłaci za nich rachunki. A w państwowej spółce jest za dużo właścicieli, bardzo trudno wtedy sprawdzić, jak prowadzone jest zarządzanie. Jak ta nie działa dobrze, kto zapłaci? Wezmą z podatków! Myślę, że jednak lepsza jest prywatna firma.

W Zakopanem ludzie boją się "wrogiego przejęcia" przez obcy kapitał, słowacki, niemiecki, a może jeszcze jakiś inny...
A jak ta międzygminna spółka PKG wypuści obligacje, które potem mają być zamienione na akcje, to czy w końcu nie dojdzie do tego wrogiego przejęcia?

Górale boją się też, że TMR zamknie Kasprowy, bo bez modernizacji obiektu nie będzie przynosił on zysków. Zamknie go Pan?
Nie po to kupujemy, by zamykać. Przede wszystkim Kasprowy Wierch jest symbolem dla was, Polaków. Jestem pewien, że jeszcze będzie długo działać choćby jako gondola wwożąca turystów na szczyt.

Rozmawiała Halina Kraczyńska

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nowytarg.naszemiasto.pl Nasze Miasto