18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Kraków. Para kochanków skazana za zabójstwo trzech osób

Artur Drożdżak
fot. Artur Drożdżak
Ameryka miała Bonnie i Clyde'a - parę kochanków i jednocześnie duet gangsterów i morderców. Polska ma Różę i Rafała. Z ich rąk w ciągu miesiąca zginęły trzy przypadkowe osoby. Polscy Bonnie i Clyde wpadli w policyjną zasadzkę Zabierzowie pod Krakowem w czerwcu 2011 r. Za to zostali skazani na kary dożywotniego więzienia. Prawomocny wyrok wydał w środę Sąd Apelacyjny w Krakowie.

Poznali się przypadkiem i ruszyli w Polskę. Tak znaleźli robotę w województwie świętokrzyskim. Gospodarz ze Skrzelczyc, 50 km od Kielc, dał w prasie ogłoszenia, że szuka robotników. Przeczytali, zgłosili się. Rafał robił w polu, Róża sprzątała.

Trzymał się z nimi Eugeniusz K., bezrobotny spod Ostrowca. Razem pili, razem mieszkali u gospodarza. W trójkę zdecydowali, że rzucają robotę. Para nie dostała pieniędzy, bo wcześniej brała zaliczki na życie. Eugeniusz K. wziął 250 zł, więc postanowili uczcić koniec pracy.

Urządzili piknik na kocyku, koło lasku na skraju wsi. Wódka, piwo, ogórki, kiełbasa na zakąskę. Dołączył do nich poznany w sklepie 46-letni Jerzy B., miejscowy chłop. Też spodobała mu się partnerka Rafała i zaczepiał ją, ale niezbyt nachalnie - poklepał po ramieniu. Nagle dziewczyna doskoczyła do Jerzego B., uderzyła go pustą butelką. Odłamki szkła rozcięły mu głowę, krew kapała na trawę. Ranny był oszołomiony.

- Tego nie można tak zostawić! - Róża krzyknęła do Rafała. Podbiegł, wbił rozbitą butelkę w szyję mężczyzny. Krew trysnęła z przeciętej tętnicy. Jerzy B. przestał się ruszać. Eugeniusz K. przyglądał się spokojnie, co robi para jego znajomych. Róża w jednej chwili znowu wzięła sprawy w swoje ręce.

- Gienek za dużo widział i gestem pokazała Rafałowi, co ma zrobić. Pierwsza Eugeniuszowi K. zadała ciosy butelką, potem wbiła mu nóż w oko. Potem podszedł Rafał i to on zadał Gienkowi ostateczny cios.

Zwłoki przeciągnęli w krzaki. Zabrali dokumenty, 80 zł, telefon. Odeszli kilkadziesiąt metrów. Wyglądali jakby wyszli z rzeźni. Rafał miał ręce po łokcie we krwi, Róża ranna była w rękę. Wezwali pogotowie, ale tylko dlatego, że Rafał mocno krwawił. Karetka zjawiła się po chwili, ale Róża i Rafał nie zdradzili się słowem, że w krzakach są zwłoki mężczyzn. Lekarze w szpitalu w Chmielniku, a potem w Busku-Zdroju opatrzyli rękę Rafałowi i para pojechała autostopem do Krakowa, noc spędziła u kuzyna. Zastanawiali się, czy nie uciekać z kraju. Ale następnej nocy zaskoczyli ich policyjni antyterroryści w lasku w Zabierzowie pod Krakowem. - Skąd wiedzieliście, gdzie jesteśmy... - zdziwili się uciekinierzy. Od policjantów dowiedzieli się, że rolnik odkrył w krzakach zwłoki Eugeniusza K. i Jerzego B. Jednemu z zabitych zniknął telefon z wbudowanym nadajnikiem GPS. Aparat zabrali Rafał i Róża. Tak ich namierzono.

To nie był koniec mocnych wrażeń. Podczas trwającego 10 godzin przesłuchania Rafał przyznał się, że z Różą dokonali jeszcze trzeciego zabójstwa, ciało utopili w rozlewisku Nogatu, w miejscowości Piekło koło Sztumu. Śledczy mocno powątpiewali w jego słowa, bo żadnego zgłoszenia o takim zabójstwie nie mieli. Dla porządku sprawdzili. We wskazanym miejscu faktycznie były zwłoki w stanie rozkładu... Co prawda rodzina zgłosiła zaginięcie 46-letniego Stanisława D., ale nikt nie miał pojęcia, że mężczyzna od miesiąca już nie żyje.

- Byliśmy na stopie. Gdzieś koło Grójca zatrzymał się kierowca audi 80 i nas zabrał - opowiadał Rafał. Stanisław D. popijał wódkę w czasie jazdy, zaproponował ją autostopowiczom. Zatrzymali się w lesie, pili razem, gadali, atmosfera była miła. Mocno pijany kierowca wsiadł do audi i usnął za kierownicą. - Może go przydusimy i zabierzemy auto - zaproponowała Róża. Podała Rafałowi parciany pasek od spodni. On zarzucił go od tyłu na szyję kierowcy i mocno docisnął do zagłówka. Zwłoki wsadzili do bagażnika i ruszyli w rodzinne strony Rafała, by ciało zabitego zatopić w rzece. W nocy przejechali kilkaset kilometrów, dotarli na miejsce. Odwiedzili po drodze rodziców Rafała, nie przyznali się im jaki wiozą bagaż, zjedli obiad, pożegnali się. Potem zwłoki utopili w bagnach przy Nogacie. Samochodem ruszyli w dalszą podróż i gdy skończyło się paliwo porzucili pojazd w lesie. Po miesiącu znaleźli pracę u gospodarza pod Kielcami.

Przed sądem Róża zaprzeczyła zarzutom dokonania trzech zabójstw. - To Rafał zabijał. Udusił kierowcę audi, gdy ja wyszłam na pół godziny do lasu za potrzebą - przekonywała. Podobnie było przy podwójnym mordzie w Skrzelczycach. Jej relacja jest jednoznaczna: była pijana, przysnęła, a gdy się obudziła, to Rafał bił już Jerzego B., usiadł na nim, był agresywny. Bała się mu sprzeciwić. Widziała, że partner zaatakował butelką i nożem dwóch mężczyzn, zabił, razem tylko ukryli zwłoki w zaroślach, pomogła posprzątać na miejscu.

Rafał mówi zupełnie inaczej: to Róża była inicjatorem ataku, on tylko kończył to, co zaczęła. W odróżnieniu od niego miała motyw. Na Jerzego B. rzuciła się, bo nietrzeźwy robił jej nieprzyzwoite seksualne propozycje.

- Biła go butelką i nożem, przytrzymała mu głowę do tyłu, a ja podciąłem mu gardło - nie krył Rafał. Powiedział, że 58-letniego Eugeniusza K. zgładziła, bo był świadkiem zbrodni. - Ja byłem przeciwny zabiciu Gienka, ale ona nalegała. Dlatego to zrobiłem, bo ja za Różą to w ogień bym wskoczył - wyznał. A mężczyznę z audi zdecydował się zabić, bo Róża chciała skorzystać z jego samochodu.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dziennik Zachodni / Wybory Losowanie kandydatów

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto