Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Grażyna Torbicka: 10 edycja "Dwóch brzegów" była punktem zwrotnym. Korzystnym"

Katarzyna Kojzar
Krzysztof Łokaj
"To jest sukces całego zespołu, który ten festiwal przygotowuje. Niedużego, ale jednak zespołu ludzi, którzy po prostu ogarnięci pasją i chęcią zrobienia tej jubileuszowej edycji, pokazał, że jesteśmy naprawdę zgraną grupą" Grażyna Torbicka w rozmowie z Katarzyną Kojzar opowiada o dziesiątej jubileuszowej edycji festiwalu filmowego "Dwa brzegi" , zmianach w życiu zawodowym i planach na przyszłość.

Przed naszą rozmową sprawdziłam komentarze o dziesiątej edycji Dwóch Brzegów. Wszyscy piszą: tegoroczny festiwal to jest mały wielki sukces Grażyny Torbickiej. Pani też ma takie wrażenie?

Nie, ja mam wrażenie, że to jest sukces całego zespołu, który ten festiwal przygotowuje. Niedużego, ale jednak zespołu ludzi, którzy po prostu ogarnięci pasją i chęcią zrobienia tej jubileuszowej edycji, pokazał, że jesteśmy naprawdę zgraną grupą. Dzięki temu wszystko przebiegało zgodnie z planem, ku zadowoleniu i uciesze naszych widzów.

Widzowie, z tego co widziałam, byli bardzo zadowoleni. Ale jak Pani, jako organizatorka, jak ocenia dziesiąte Dwa Brzegi?

Mieliśmy bardzo mało czasu na jego ostateczne przygotowanie, bo dopiero dwa miesiące przed mogliśmy podjąć działania programowe. Wtedy udało nam się dopiąć budżet na takim poziomie, że zaczęliśmy myśleć o zaproszeniu widzów na coś, co ma określony poziom artystyczny. Kiedy podejmowaliśmy decyzję, że festiwal się odbędzie, musieliśmy dać z siebie wszystko, żeby się udało. I to się sprawdziło. Myślę, że wszystkie projekcje odbyły się na takim poziomie technicznym, jaki mogliśmy sobie wymarzyć - w miejscu, gdzie przecież nie ma kina, gdzie realizujemy wszystko w namiotach. Ale nawet sami twórcy, którzy uczestniczyli w pokazach, byli usatysfakcjonowani jakością obrazu i dźwięku. Poza tym mieliśmy, jeśli chodzi o obecność widzów na filmach, wzrost frekwencji o ponad 10 procent w stosunku do ubiegłego roku. To było dla nas wielką radością, kiedy okazało się, że taki jest wynik. Pozyskaliśmy nowych sponsorów - naszym sponsorem generalnym jest teraz T-Mobile, co też było dla nas takim sprawdzianem, wyzwaniem, bo nie wiedzieliśmy jak nam się będzie współpracować. Ale już po pierwszych trzech dniach wiedzieliśmy, że obie strony są zadowolone z tego, co robimy. A przecież otrzymaliśmy to wsparcie w ostatnim momencie, kiedy zazwyczaj tego typu firmy mają już podopinane budżety na dany rok. Poza tym czujemy się, a w tym roku szczególnie, serdecznie przyjmowani w Kazimierzu Dolnym. Dom Pracy Twórczej Stowarzyszenia Filmowców Polskich, czyli Stara Łaźnia, był także domem naszym i naszych gości. Teraz, już po zakończeniu, mogę przyznać, że udało nam się stworzyć dla widzów warunki takie, do jakich ich przyzwyczailiśmy przez te dziewięć lat. A może i lepsze.

Jubileuszowa edycja miała być inna, ale nie spodziewałam się, że aż tak – powiedziała Pani na rozpoczęciu festiwalu.

Tak, ale w efekcie okazało się to jakimś takim punktem zwrotnym, bardzo korzystnym, więc jestem z tego zadowolona.

Miała Pani takie poczucie, kiedy TVP wycofała się z bycia waszym partnerem, że jest to moment, gdy polityka miesza się z kulturą, sztuką i kinem?

Nie odbierałam tego w ten sposób, nawet się nad tym nie zastanawiałam. Można to oczywiście tak interpretować. Ale ja praktycznie podjęłam decyzję, że jeśli nie to nie - trzeba szukać innej drogi i innych sposobów.

Co czuje człowiek, który jest związany z jedną redakcją przez 30 lat i nagle tę redakcję opuszcza? Jak się żyje po takim przełomie w życiu zawodowym?

Patrzy się z innej perspektywy, to jest w efekcie uskrzydlające. Widzę inne możliwości, odnajduję się w nich, nawiązuje się inne kontakty, To jest ciekawe. Po prostu, jak powiedziałam, uskrzydlające. I tak na to trzeba patrzeć – każdemu, kto doświadcza takiego przełomu w życiu zawodowym radzę nie załamywać rąk, tylko rozejrzeć się dookoła. Jeśli działa się z pasją to zawsze znajdzie się ludzi przychylnych temu, co chcemy realizować.

Wiemy już, że film „Ja, Daniel Blake” dostał nagrodę publiczności. Pani się zgadza z tym wyborem? Czy może jednak inny film był Pani faworytem?

Ja wybrałam wszystkie filmy, który pokazaliśmy, więc dla mnie zwycięzcą jest każdy. To jest zestaw filmów zwycięskich z minionego roku, jeśli chodzi o sekcję Świat pod Namiotem, gdzie pokazujemy najnowsze produkcje. Natomiast „Ja, Daniel Blake” jest ważnym filmem jest zrobionym też przez klasyka kina brytyjskiego, Kena Loacha. Opowiada o robotniku, który mierzy się z systemem pomocy społecznej. Ale kiedy ten film obejrzeli ludzie z wielkich korporacji, mówili: właściwie korporacyjne życie jest podobne, można to porównać. We współczesnym świecie przestaje się liczyć człowiek – liczy się system. Dziś zapomina się, ze istotą i podmiotem wszystkiego jest człowiek. I o tym jest ten film. To można rozpatrywać na różnych płaszczyznach i chyba dlatego tak się podobał publiczności. Uważam , że dzisiejsze kino powinno powinno podkreślać to co w życiu jest najbardziej istotne, czyli szacunek dla drugiego człowieka. I to zrobił Ken Loach. Potrafi o tym opowiedzieć w konkretny sposób, osadzony w konkretnych realiach. Tak jak w życiu – u bohatera są chwile przykre, ale też chwile w których się razem z nim śmiejemy. Ken Loach potrafi dokonać balansu i nie przechylać szali na jedną stronę. Chociaż finał filmu jest zaskakujący, jak na tego reżysera. Loach pokazuje, że doszliśmy do pewnej granicy i że trzeba się zastanowić nad tym, jak funkcjonuje świat. Poza tym „Ja, Daniel Blake” jest znakomicie zagrany. Byłam przekonana, że aktor, który gra główną rolę, dostanie nagrodę w Cannes za swoją kreację. Okazało się, że film został jeszcze bardziej doceniony i cały zasłużył na Złotą Palmę.

Na gali zakończenia powiedziała Pani, że jedenasta edycja się odbędzie. Co nowego, jakie założenia, jakie cele - jak to będzie wyglądało za rok?

Będzie wyglądało tak, jak co roku! Ten festiwal ma określoną charakterystykę, której nie chcemy zmieniać, poszerzać. Chcemy jedynie zwiększać jakość tych wydarzeń. Jeśli będziemy mieli szansę, będziemy chcieli polepszyć standard i komfort oglądania filmów, udoskonalić przestrzenie, w których wszystko się odbywa. My już jesteśmy tak rozbudowani w tych miastach, gdzie festiwal się odbywa, czyli w Kazimierzu Dolnym, Janowcu nad Wisłą i w Męćmierzu, że nie tu nie powinno się wydarzyć nic więcej. Będziemy szli na jakość wydarzeń, sekcji, muzyki, spotkań literackich, plastycznych, na jakość gości, którzy będą przyjeżdżać do nas – bo to jest możliwe, ale poza tym nie chcemy specjalnie niczego zmieniać. Widzimy, że ta formuła się naprawdę sprawdza. Jest bliska ideałowi, ale oczywiście zawsze można coś poprawić. Jedyną nowością, jaką chcemy wprowadzić jest współpraca z Lublinem, z urzędem marszałkowskim. Zorganizujemy spotkanie, które będzie miało charakter kulturalno-bizesowo-turystyczny. W ten sposób pokażemy, że każdy region może zyskać, jeśli postawi na kulturę. Że poprzez wydarzenia kulturalne możemy promować małe, piękne miejscowości, których przecież w Polsce nie brakuje.

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na malopolskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto