Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Kraków. Zabójcy kantorowców z nowymi zarzutami

Redakcja
Małopolski Oddział Prokuratury Krajowej postawił dwóm mężczyznom zarzuty dokonania zabójstw właścicieli kantorów w Przeworsku i Ostrowie oraz próby zastrzelenia kantorowca z Dębicy. To niewątpliwie przełom w wieloletnim śledztwie dotyczącym zabójstw właścicieli kantorów na południu Polski. Śledczy Tadeuszowi G. i Wojciechowi W. postawili zarzuty dokonania podwójnego zabójstwa w Ostrowie koło Rzeszowa, kolejnego podwójnego zabójstwa w Przeworsku oraz próby uśmiercenia właściciela kantoru w Dębicy. Uzupełnili też zarzuty związane z zastrzeleniem kantorowca w Tarnowie. Może przerażać ogrom zbrodni, których dokonali ci dwaj podejrzani mężczyźni. Jeśli przed sądem potwierdzą się wszystkie ustalenia śledczych to oznacza, że zabili 9 osób i 4 kolejne próbowali pozbawić życia.

Z już prawomocnie skazanym na 15 lat więzienia Jackiem P. dwaj podejrzani jeździli po Polsce i zabijali ludzi dla zysku. Proces Tadeusza G i Wojciecha W. dobiega już końca przed Sądem Apelacyjnym w Krakowie. Oskarżeni odpowiadają za zastrzelenie w latach 2005-2007 pięciu osób - w Kraśniku, Tarnowie, Myślenicach i Piotrkowie Trybunalskim oraz za usiłowanie zabicia dwóch kolejnych w Sosnowcu i w Piotrkowie Trybunalskim. Swoim ofiarom zrabowali blisko 240 tys. zł. Krakowski sąd w I instancji skazał ich na dożywocie, ale ten wyrok nie jest jeszcze prawomocny.

Zabójstwa na Podkarpaciu

Z najnowszych ustaleń śledztwa toczącego się śledztwa wynika, że bardziej się obłowili dokonując 10 lat temu zabójstw w innych miastach na Podkarpaciu.

16 listopada 2006 r. napadli w Ostrowie koło Rzeszowa na Antoniego B., właściciela kantoru wymiany i śmiertelnie go postrzelili przed domem z pistoletu maszynowego CZ.

Sprawcy mieli też drugą sztukę broni palnej. Zranili dwóch pracowników właściciela kantoru. Jeden z tych mężczyzn zmarł po tygodniu w szpitalu, drugi długo leczył się z ran. Wtedy dwaj zabójcy zrabowali 300 tysięcy zł.

Niedługo potem, bo już 1 grudnia 2006 r. ponownie zaatakowali na Podkarpaciu. Tym razem ich ofiarą był Zygmunt G., właściciel kantoru w Przeworsku. Strzelili mu prosto w głowę i zrabowali 100 tys. zł. Przy okazji zabili Marię P., partnerkę mężczyzny. Nie zostawili przy życiu świadka, który mógłby ich rozpoznać.

Nowy wspólnik zabójców

Znów minęły dwa tygodnie i tym razem zaatakowali w Dębicy 12 stycznia 2007 r. Pojawił się tutaj Tadeusz G. oraz Adam M., który wymierzył broń w stronę właściciela kantoru, ale pistolet CZ wtedy się zaciął.

Wściekły Adam M. poturbował pięściami pokrzywdzonego i uciekł bez finansowego łupu. Postać 37-letniego Adama M., mieszkańca Kielc, do tej pory nie była nieznana w śledztwie .

Policjantom udąło się go namierzyć dopiero po latach żmudnego badania sprawy. Z naszych informacji wynika, że Tadeusz G., Wojciech W i Adam M. zostali tymczasowo aresztowani. Jednak nie wiadomo, czy przyznają się do winy.

- Śledztwo ma charakter rozwojowy i swoim zakresem przedmiotowym obejmie również inne zdarzenia przestępcze, w tym także czyny, które dotychczas nie były zgłaszane przez pokrzywdzonych organom ścigania- informuje Maciej Kujawski z Prokuratury Krajowej.

Potwierdza, że 20 lipca br Sąd Rejonowy dla Krakowa - Śródmieścia uwzględnił wnioski prokuratora i zastosował wobec podejrzanych aresztowanie na okres 90 dni. Grozi im dożywocie.

Hodowca truskawek
Decydujący o napadach Tadeusz G. to rolnik spod Kielc, hodowca truskawek. I to on był mózgiem całej grupy: zimny, wyrachowany, bez skrupułów, nigdy nie wszedł w konflikt z prawem, w każdym razie nigdy nie dał się na tym złapać. Aktualnie odsiaduje karę 25 lat więzienia za potrójne zabójstwo pod Kielcami dokonane w 1991 r. Za to, że ze zmarłym już wspólnikiem zamordowali i okradli ukraińską rodzinę.

Sprawa została rozwikłana, ale dopiero po 20 latach, a prawomocny wyrok na Tadeusza G. zapadł w 2013 r. Mężczyzna już wtedy przebywał za kratkami jako oskarżony w sprawie zabójstw właścicieli kantorów. Śledczy nie mieli wątpliwości, że to on szczegółowo planował każdy taki rabunkowy skok. Wyznaczał role, dostarczał broń i obserwował przebieg napadu, by umożliwić ucieczkę kolegom. Nigdy nie strzelał, ale wydawał polecenia. Potem dzielił łupy i wybierał kolejny cel.

Najpierw szukali ofiary, zawsze poza województwem świętokrzyskim. Nie chcieli działać na własnym terenie, żeby ktoś ich nazwisk nie powiązał z napadami. Gdy ofiara została wytypowana jeden z mężczyzn wyruszał w teren.

Polowanie na ofiary

Poznawali zwyczaje ofiary, jej otoczenie, dowiadywali się wszystkiego dokładnie, bo w różnych składach osobowych jeździli nawet kilkadziesiąt razy na rozpoznanie miejsca napadu. Wnioskowali, że skoro zachowanie obserwowanych kantorowców się nie zmienia to będą łatwiejszym celem. Pod tym kątem Tadeusz G. typował ofiary.

Za każdym razem brał pod uwagę lokalizację kantoru, wybierał małe miasta i zwracał uwagę na komunikację, by szybko uciec na drogę przelotową i utrudnić powiązanie jazdy autem wybraną trasą z dokonaną niedaleko zbrodnią.

Ważne były dla niego zabezpieczenia kantorów, alarmy, kamery, to czy jest tam kasa pancerna czy właściciel nosi gotówkę w reklamówce, teczce, czy transportuje ją do domu.

Bandyci uderzali w porze jesiennej lub w zimie, gdy dzień jest krótki, dni pochmurne, deszczowe, śnieżne. Tadeusz G. brał też pod uwagę lokalizację postojów taxi, bazarów, tam gdzie nie ma kamer.

Czasem równocześnie obserwowali kilku właścicieli kantorów, a wybierali jednego. Robili pomiary czasu, jak długo jeździ z racy do domu. Po podjęciu decyzji kogo obrabować zaczynali zabierać broń na wyjazdy,mieli jej kilka sztuk, z tłumikami, a nawet zapalniki i materiały wybuchowe.

Po zabójstwach wymieniali lufy, by nie udało się zidentyfikować broni użytej w zbrodni. Wojciech W. zakładał kominiarkę Jacek P. ciemną czapkę i kurtkę z wysokim kołnierzem, mieli komórki, krótkofalówki, tak się kontaktowali.

Tadeusz G. dawał znać uzbrojonym wspólnikom i oni mieli strzelać, jak mówił, „na klatusię”, by ranni nie mogli oddychać. Po tym mieli przeszukać ofiary, ewentualnych świadków też zabić. Gdyby ofiara nie miała przy sobie pieniędzy uznawali to za ryzyko zawodowe. Teraz dzięki nowym ustaleniom powinny być ujawnione nowe okoliczności ich zbrodni.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na malopolskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto