Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Kto zabił Piotra Ś. w Lubaszu?

Łukasz Jaje
Czy Alfreda C. jednak przestraszyła się perspektywy spędzenia końcówki życia w więzieniu?
Czy Alfreda C. jednak przestraszyła się perspektywy spędzenia końcówki życia w więzieniu? Artur Drożdżak
Wjeżdżając do Lubasza od razu nasuwają się skojarzenia z filmowym miasteczkiem Twin Peaks. Tartak, domy otoczone posępnymi lasami, każdy każdego zna i najważniejsza sprawa łącząca filmową fikcję z rzeczywistością, czyli tajemnicze morderstwo. W lipcu 2011 roku niewielką wsią koło Szczucina wstrząsnęła śmierć 44-letniego Piotra Ś. Kto zabił, tego sąd do dziś nie rozstrzygnął. A to co początkowo wydawało się oczywiste, już takie nie jest.

Śmiertelny cios nożem

Z ustaleń śledczych wynika, że do tragedii doszło w nocy z 7 na 8 lipca 2011 roku. Zaczęło się od kłótni rodzinnej. Awantura wybuchła z powodu doniesień o zdradzie małżeńskiej, jakiej miała się dopuścić żona Piotra Ś. Najpierw wezwano policję, ale funkcjonariusze nie zastali w domu mężczyzny. Ten ponoć wrócił około godziny 5 nad ranem. Kopał w drzwi, które teściowa otworzyła. Zobaczyła w jego ręku nóż. Następnie przypadkowo wytrąciła mu go z ręki, podniosła niebezpieczne narzędzie i ugodziła nim Piotra w brzuch. W wyniku obrażeń zięć zmarł 15 lipca. Przed rokiem, tarnowski Sąd Okręgowy uznał, że Alfreda C. działała w tzw. urojonej obronie koniecznej, skazując ją na pięć lat więzienia.

Ale to nie skończyło sprawy. Wręcz przeciwnie, nastąpił w niej gwałtowny zwrot. Kilka miesięcy temu, podczas rozprawy apelacyjnej sąd uchylił wyrok. Niespodziewany finał jest efektem nowej wersji zdarzeń, przedstawionej przez teściową. Według niej mordercą miał być syn ofiary, a jej wnuk. Odżyło pytanie: kto więc zabił? Prokuratorzy znów prowadzą postępowanie, nie chcą zdradzać szczegółów, a plotki narastają.

"Złota rączka", nie żaden awanturnik

W Lubaszu nie mogą się nadziwić dlaczego śledczy nie potrafią rozwikłać zagadki.
- Dziwne to wszystko... Przecież wiedzą, kto był w domu. Facet nie żyje, jego morderca chodzi wolno. Ja złego słowa na Piotra nie powiem. Często pomagał ludziom, taka "złota rączka" z niego była. Alfredę coraz rzadziej widujemy. Najbardziej mi szkoda ojca Piotra. Dawniej był pogodnym i wesołym człowiekiem. Teraz, jak widuję go w kościele, to żal patrzeć. Cień człowieka - opowiada nam kobieta spotkana we wsi. Prosi o anonimowość. W końcu kimkolwiek jest zabójca, nadal chodzi wolno. Rozmówczyni wie swoje, lecz woli żyć spokojnie w małej społeczności.

Rodzina Ś. o spokoju może tylko pomarzyć. Ojciec Piotra również mieszka w Lubaszu, ale z innej strony wsi niż Alfreda C. Na podwórku spotykamy siostrę zmarłego. Niechętnie godzi się na chwilę rozmowy.

- Czas jest niefortunny. Sprawa toczy się od nowa. Dlatego trudno komentować. Po finale wszystko opowiemy ze szczegółami - zapewnia. W pokoju widzę fotografię mężczyzny śmiertelnie ugodzonego nożem. Ojciec opowiada o nim ze wzruszeniem.
- Jaki był z niego pijak?! Czasem po robocie wypił piwko, jak każdy normalny człowiek. Jeden z sąsiadów na rozprawie powiedział, że przez 18 lat tylko raz widział go pijanego. Na sylwestrze, gdy razem pili - mówi.

Można odnieść wrażenie, że negatywne opinie wygłaszane przez Alfredę C. bolą go nie mniej, niż morderstwo syna.
- Był mechanikiem samochodowym. Znakomitym zresztą. Pracował od rana do późnego wieczora. Zarzucano mu, że spał do dziewiątej. Przecież to normalne, skoro robił do północy i następnego dnia miał chwilę wolnego. Najbliżsi Piotra Ś. wspominają, że prywatnie naprawiał ludziom samochody. Często po znajomości, bez zapłaty.

- Nawet gdy zamawialiśmy nagrobek, pan zza drugiej strony Wisły poprosił nas o jego zdjęcie. Poznał Piotra ponieważ ten kiedyś robił przy jego aucie. Dłubał też przy motorówkach, przerabiał samochody przywożone z Anglii. Niesamowicie zdolny i pomocny człowiek - twierdzi siostra zmarłego.

O tym, że jego relacje z małżonką nie są najlepsze najbliżsi Piotra wiedzieli od dawna.
- Ostatnio na święta przyjeżdżał sam z dziećmi. Krył żonę, tłumaczył jej nieobecność. Był zapatrzony w nią, jak w obrazek - przekonują Ś.

Rodzina ma wątpliwości, co do prawdziwości wielu fragmentów zeznań Alfredy C. Przytaczają liczne argumenty, wskazują błędy popełniane przez śledczych. Z uwagi na trwające postępowanie nie chcą ich publicznie zdradzać. Faktem jest, że najstarszy syn Piotra Ś. po tragicznych wydarzeniach przeprowadził się do nich.

- Pogrzeb syna odbył się 22 lipca. W dzień jego urodzin. Ze strony Alfredy nie było żadnej skruchy, przeprosin. Żyje sobie tak, jakby do niczego nie doszło. Żona Piotra żyje z tym drugim mężczyzną. W nas wszystko siedzi, każdego dnia myślimy o stracie, jaka nas spotkała - dodaje matka. Życzliwy i spokojny człowiek, czy domowy awanturnik? Kim był Piotr Ś.?


Alfreda C. zmieniła zeznanie po telefonie

Wątpliwości nie rozwiewa wizyta u Alfredy C. Chociaż w Lubaszu mieszka niewiele ponad 1 tys. ludzi, to nie było łatwo do niej trafić. Sąsiedzi prośby o wskazanie domu, w którym doszło do tragedii zbywają milczeniem albo odsyłają do kogoś innego.
- Na początku we wsi huczało od plotek. Teraz już tak nie dyskutujemy, ale byłoby dobrze, gdyby wreszcie rozwiązali tą sprawę - stwierdza mężczyzna "grzebiący" w garażu przy samochodzie.

W końcu trafiamy na posesję Alfredy C. Ogrodzony siatką budynek na pierwszy rzut oka jest zwyczajny. Pod furtką dostrzega nas kobieta rozwieszająca pranie. Prawdopodobnie to żona Piotra Ś. Kobieta woła matkę. A ta po chwili otwiera okno. - Zaprosiłabym do środka, ale ostatnio mam problemy ze zdrowiem. Przykro mi, tylko tak możemy porozmawiać - mówi Alfreda C. Dlaczego zmieniła zeznania?

- Kiedyś wygadałam się przez telefon bliskiej osobie mieszkającej w Chicago, jak było naprawdę. Ona mnie skłoniła do zmiany zeznań. Proszę mi wierzyć. Nigdy, nikogo bym nie zabiła. Zrobił to wnuczek. Doszło do kłótni z ojcem i ugodził go nożem. Kryłam go, bo jest młody. Całe życie przed nim. Zrobiło mi się go szkoda - stwierdza 77-latka. Szczegółów nie opowiada, o Piotrze Ś. wypowiadając się w niezbyt pochlebnych słowach.

Najbliższa rodzina ofiary nie chce komentować tych rewelacji. Dla dobra sprawy i nie tylko. Boją się, że mieszkający z nimi wnuczek dostanie we wsi łatkę mordercy. Stanowczo zapewniając, że jest niewinny.
- Na bosaka wsiadł na rower i wyjechał po karetkę, gdy Piotrek konał. Kochał ojca - zapewniają.
Prokuratura powtórnie bada sprawę. Obiecuje, że jakieś konkrety poda najwcześniej na początku nowego roku.

Fakty wyciągnięte z akt sprawy

- Alfreda C. kilka miesięcy po dramatycznych wydarzeniach spędziła w więzieniu.
Sąd zaliczył oskarżonej na poczet początkowo orzeczonej kary pięciu lat pozbawienia wolności okres tymczasowego zatrzymania od 8 lipca 2011 r. do 17 listopada 2011 r.
- Cios nożem w Piotra Ś. doprowadził do wielu obrażeń w postaci:
rany kłutej jamy brzusznej z uszkodzeniem w zakresie pęcherzyka żółciowego, jelita grubego i nerki prawej z następowym masywnym krwawieniem do jamy brzusznej i wtórną niewydolnością wielonarządową, co doprowadziło do zgonu mężczyzny.
- Pełnomocnik oskarżycieli posiłkowych, czyli rodziny zabitego zaskarżając część wyroku wskazywał m.in., że:
analiza materiału dowodowego pozwala na przyjęcie, iż pokrzywdzony nie posiadał noża gdy oskarżona otworzyła mu drzwi. Na nich nie było też żadnych zniszczeń, śladów kopania itp.
- Obrońca Alfredy C. zaskarżył wyrok w całości, argumentując to m.in.:
zachowaniem Piotra Ś., które stanowiło realny atak na oskarżoną, a także trwającym od 15 lat konfliktem, prowadzącym do kumulacji negatywnych uczuć i w konsekwencji do silnego wzburzenia w momencie tragicznych wydarzeń.
- Sąd apelacyjny wskazał szereg czynności w celu uzupełnia nia śledztwa.
Są to m.in.:
- konieczność przesłuchania wnuczki oskarżonej, która miała ją nakłonić do złożenia zawiadomienia o przestępstwie popełnionym przez wnuczka,
- dokonanie konfrontacji między oskarżoną, a wnuczkiem w celu wyeliminowania rozbieżności pomiędzy jego zeznaniami, a obecnym stanowiskiem oskarżonej ,
- w ponownym postępowaniu Sąd Okręgowy winien rozważyć czy działania oskarżonej miały charakter urojonej obrony koniecznej i czy faktycznie w ogóle zachowanie oskarżonej było konsekwencją jakiegokolwiek bezprawnego ataku pokrzywdzonego na jej osobę.


Codziennie rano najświeższe informacje, zdjęcia i video z regionu. Zapisz się do newslettera!

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na tarnow.naszemiasto.pl Nasze Miasto