Teraz władze parku chcą sprawdzić, jak na szlaku spiszą się wozy konne wspomagane napędem na prąd. Rozważają nawet zakup jednego wozu do testów.
Testy wózków z napędem elektrycznym odbywały się od 19 sierpnia do ostatniego piątku. Sześcioosobowym meleksem jeździli sami górale. - Generalnie wózek przetestowało 42 fiakrów. Ich opinie co do funkcjonowania tych pojazdów były różne, gorsze i lepsze - mówi Szymon Ziobrowski, dyrektor Tatrzańskiego Parku Narodowego.
Początkowo, gdy pogoda w górach była lepsza, wózek z naładowanymi akumulatorami był w stanie zrobić trzy kursy w górę i w dół. Mógł on wywieźć sześcioro turystów plus kierowcę z prędkością 10 km/h.
Problemy pojawiły się, gdy temperatura w górach zaczęła spadać. We wrześniu, gdy było chłodniej, akumulatory wytrzymywały jedynie jeden kurs góra-dół. - Generalnie jednak test wypadł pomyślnie, z tego względu, że wózki były w stanie dojechać na Włosienicę - uważa dyrektor Ziobrowski.
Ale przyszłość wózków elektrycznych w Tatrach nie wygląda aż tak kolorowo, jak by tego chcieli obrońcy praw zwierząt. - Z rozmów z turystami, którzy mieli okazję przejechać się wózkami, wynika, że takie pojazdy nie pasują do krajobrazu tatrzańskiego. Pojawiały się głosy, że to koń jest atrakcją turystyczną, a popularny meleks może i fajnie wygląda, ale w mieście. Niekoniecznie na górskim szlaku - wyjaśnia Ziobrowski.
Również sami fiakrzy - co akurat nie powinno dziwić - są sceptycznie nastawieni do elektrycznych wózków. - To duża zabawka i tyle. Nie nadaje się w Tatry - mówi wprost Stanisław Chowaniec, prezes Stowarzyszenia Przewoźników do Morskiego Oka. - Według nas meleksy nie sprawdzają się na tej trasie. Po pierwsze akumulatory z dnia na dzień słabły. Po drugie, rodzin z dziećmi w ogóle nie interesował taki przejazd. Dla nich atrakcją jest koń, którego można pogłaskać. Nie plastikowy wózek - dodaje prezes.
Ponadto zdaniem fiakrów również komfort jazdy jest zdecydowanie gorszy. - Ja osobiście miałem pasażerów, którzy skarżyli mi się, że jazda takim wózkiem oznacza jazdę w kurzu. Gdy zaś padał deszcz, pasażerowie byli mokrzy. Wszystko dlatego, że w meleksie siedzi się zbyt nisko - uważa Chowaniec.
Teraz park chce przeprowadzić testy wozów konnych wspomaganych napędem elektrycznym. - To będzie kolejny krok w celu usprawnienia przewozów na trasie do Morskiego Oka - zapowiada dyrektor Ziobrowski. Park już rozmawia z trzema firmami, które są w stanie wyprodukować taki pojazd (w tym jedna, która wysyła takie wozy na Sardynię).
- Gdybyśmy już mieli wybierać, wiadomo, że takie wozy są dla nas i koni o wiele lepszym rozwiązaniem, niż meleksy. Zobaczymy jednak, jak one się sprawdzą - dodają fiakrzy.
Polskie skarby UNESCO: Odkryj 5 wyjątkowych miejsc
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?