Tomasz N., kawaler, od trzech lat strażak ochotnik, był mieszkańcem osiedla Łopatówka w Skawie. Ogień podkładał pod obory i domy sąsiadów. Przypomnijmy, że policjanci złapali go na gorącym uczynku.
- Jako strażak czynnie uczestniczył w akcjach gaśniczych - mówi Zbigniew Gabryś, prokurator rejonowy w Nowym Targu. - Mężczyzna został poddany badaniom psychiatrycznym, ale informacji o ich wynikach nie możemy udzielić. Grozi mu za te podpalenia 7,5 roku więzienia. Nie odpowiada z tytułu narażenia zdrowia i życia innych ludzi, ale zniszczenia mienia przez podpalenie.
Strażak piorman podpalał też niezamieszkane budynki. Tomasz N. przyznał się do wszystkich podpaleń w Skawie. Nie potrafił jednak wyjaśnić, dlaczego to robił. Za jego przyczyną spaliło się mienie warte 150 tysięcy złotych.
Miał swój system. Podpalał jedną stodołę w miesiącu. Wybierał weekendy najbliższe pełni księżyca. Pierwszy pożar wybuchł w kwietniu 2009, drugi w czerwcu, następne w lipcu, sierpniu i wrześniu. Zabudowania stawały w ogniu z zaskakującą częstotliwością - 7 kwietnia, 7 czerwca, z 8 na 9 sierpnia oraz z 5 na 6 września.
Po ostatnim podpaleniu został zatrzymany przez policjantów ze specjalnej grupy policji. Wpadł, gdy stał wśród gapiów obserwujących wzniecony przez niego pożar.
- Ujęcie podpalacza nie było łatwym zadaniem. Jedna ze stodół, którą podpalił, należała do jego rodziny. Okazuje się, że w ten sposób chciał zmylić tropy - opowiada dziennikarzowi "Gazety Krakowskiej" Mariusz Wacław, komendant nowotarskiej policji. Jednak mundurowi nie dali się zwieść. Trafili na ślad podpalacza i wtedy zaczęli go bacznie obserwować.
Do dziś mieszkańcy Skawy są oburzeni postępowaniem swojego młodego sąsiada.
- Wszyscy byliśmy zszokowani tymi podpaleniami - mówi Andrzej Sularz, sołtys Skawy. - Aby odsunąć podejrzenia od siebie podpalił budynek gospodarczy swoich rodziców.Skawianie wspominają, też jak spontanicznie organizowali patrole wieczorne. Teraz są przekonani, że kara dla strażaka piromana będzie odpowiednio surowa.
Uwielbiał ogień w pełni księżyca
W ostatnim czasie podpalaczy "ochotników" w Małopolsce nie brakuje.
Kilka tygodni temu w ręce suskiej policji wpadło 4 młodych strażaków z ochotniczej straży pożarnej, którzy siali spustoszenie na ulicy Błądzonka w Suchej Beskidzkiej. Podpalali również stodoły i wiaty. Tam ogień wybuchał w środku nocy. Czerwony kur strawił 9 budynków. Łączne straty oszacowano na blisko 300 tys. zł. Ludzie przeżyli koszmar. Nie spali nocami, czuwali przy swoim obejściu. Wszystkie maszyny i sprzęty wywozili.
Wybory samorządowe 2024 - II tura
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?