Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wielkanocne zwyczaje górali - Rozmowa z Józefą Chromik

Tomasz Mateusiak
Z Józefą Chromik "Matuską", znaną gaździną i działaczką społeczną z Poronina, o góralskich zwyczajach wielkanocnych rozmawia T. Mateusiak

Cieszy się Pani, że mamy Wielkanoc?
Bardzo! Lubię te święta tak samo jak Boże Narodzenie. Jestem bowiem bardzo wierząca, a przecież to właśnie wiosną świętujemy zwycięstwo Pana Jezusa nad śmiercią.

Wiele osób mówi jednak, że w Polsce wiele dawnych tradycji wielkanocnych umiera.
Nie chce mi się w to wierzyć. Dla Polaków, a w szczególności górali to dalej bardzo ważny okres. Widać to choćby po liczbie osób, które przychodzą do kościoła z Wielki Czwartek, Wielki Piątek i Wielką Sobotę, a później w pierwszy i drugi dzień świąt. Można powiedzieć, że kościoły dosłownie pękają w szwach. Czy gdyby ludzie przestali celebrować Wielkanoc, tak dalej by było?

Pewnie nie. Ja jednak miałem na myśli trochę coś innego. Z opowiadań babci czy dziadka wiem, że kiedyś na Podhalu cały Wielki Tydzień bogaty był w szereg religijnych, czasem wręcz mistycznych obrzędów czy symboli.
Ludzie obchodzili domostwa z płonącą hubą czy zakopywali chleb w polu uprawnym. Oczywiście to tylko część z podobnych ceremoniałów.

W tym pan ma racje. Takie tradycje przechodzą już powoli do lamusa. Moim zdaniem nie ma się jednak czemu dziwić. Kiedyś Podhale było typowo rolniczym regionem. Stąd pojawiała się ludowa mistyka. Sama pamiętam, że kiedyś ojciec w Wielki Piątek szedł w pole i orał jedną skibę, pod którą wsadzał krzyż. Dziś już jednak w mojej rodzinie tak nikt nie robi.

Jakie więc macie tradycje?
Takie jak wszyscy. Malujemy jajka. Święcimy jedzenie w Wielką Sobotę, a w Wielki Piątek ściśle wszyscy pościmy. Z kolei w Poniedziałek Wielkanocny lejemy się wodą z sikawek czy wiadra.

Każdy każdego?
No... nie (śmiech). Choć co roku wszyscy odgrażają mi się, że w końcu wezmą rewanż, tak naprawdę wszystkich wodą pierwsza polewam ja. Mam taki zwyczaj, że wstaję raniutko, biorę sikawkę i polewam (jeszcze w pościeli) najpierw domowników, a następnie cichutko idę do pokojów wynajmowanych gościom. Wchodzę do nich bez pukania i turystów też leję. Jest przy tym zawsze kupa śmiechu. Nieraz jednego cepra czy ceperkę widziałam nago. Nikt dotychczas się jednak nie obraził (śmiech).

A co jecie w Wielkanoc?
Oczywiście jajka, chrzan, kiełbasy i inne wędliny na śniadanie. Na obiad natomiast od lat pieczemy jagnię. Jemy je wspólnie z turystami. Taka pieczeń to nie lada gratka dla każdego smakosza. Jestem łasuchem, więc do kawki piekę też ciasta i ciasteczka. Te ostatnie szykuję już od kilku dni.

Rozmawiał Tomasz Mateusiak

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na zakopane.naszemiasto.pl Nasze Miasto