- W naszej rodzinie gwoździe wykuwany od co najmniej 60 lat - wspomina Andrzej Gąsienica-Makowski. - Biorą w tym udział wszyscy mężczyźni w rodzinie. Z samego rana spotykamy się w kuźni, rozpalamy piec i kujemy. Potem gwoździe wbijamy w futrynę naszej pracowni.
Gwoździe są tradycją podhalańskich kowali - na pamiątkę ukrzyżowania Chrystusa.
- Każdego roku robimy inny wzór, każdego roku ktoś inny wymyśla jak mają wyglądać główki gwoździ. Nie są to zwykłe gwoździe, ale specjalnie zdobione - mówi Andrzej Kowalczyk, kowal z Zakopanego. - Staramy się tą tradycję przekazywać młodszemu pokoleniu, żeby nie zaginęła.
Robota w góralskiej kuźni kończy się w południe. Wtedy gaśnie pieć, drzwi pracowni są zamykane. Otworzą je dopiero po świętach.
Dziennik Zachodni / Wybory Losowanie kandydatów
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?