Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

20-latek z Lasku trafił do Podbeskidzia Bielsko-Biała

Stefan Leśniowski
Marcin Folwarski ma zadatki na znakomitego piłkarza
Marcin Folwarski ma zadatki na znakomitego piłkarza Stanisław Zachiwieja
Miało być tak pięknie. Były nadzieje, marzenia o pierwszoligowych występach, o pięknych bramkach...

Życie sportowca nie jest jednak usłane różami. Trzeba mieć mocną psychikę, by przetrzymać wichry i burze. By się nie załamać, gdy los nie sprzyja, tylko dalej wierzyć, że kiedyś zza kłębiastych chmur wyjrzy słońce. Nadejdzie dzień, że pracowitość zostanie dostrzeżona i doceniona.
Będzie to historia o 20-letnim chłopaku z Lasku, dla którego kopanie piłki nożnej jest pasją i sposobem na życie. Życie z futbolówką przy nodze na razie go nie rozpieszcza, mimo iż zaczęło się obiecująco.

W sierpniu 2009 roku Marcin Folwarski, wychowanek Wierchów Lasek - bo o nim mowa - był pełen entuzjazmu. Podpisał pięcioletni zawodowy kontrakt z pierwszoligowym zespołem Podbeskidzie Bielsko-Biała. Nie był człowiekiem znikąd, bo do tego klubu został wypożyczony na czas uczęszczania do Szkoły Mistrzostwa Sportowego w Bielsko-Białej.

- Trafiłem tam dzięki staraniom prezesa Wierchów, Zdzisława Łabudy - mówił wtedy świeżo upieczony pierwszoligowiec. - Byłem wyróżniającym się graczem w jego drużynie i chciał, bym doskonalił swoje umiejętności na wyższym szczeblu.

Przez trzy sezony występował w drużynie juniorów w lidze śląskiej. Doceniono jego upór w dążeniu do zrealizowania marzeń, a także jego umiejętności. A musiały być one nieprzeciętne, skoro tylko jego z drużyny juniorów wybrał trener Marcin Brosz do szerokiej 25-osobowej kadry seniorów.

- Serce mi mocno biło, gdy podpisywałem kontrakt - nie kryje. - Byłem pod ogromnym wrażeniem. Trzy lata ciężko pracowałem na to, by spełniły się moje marzenia. Moją mocną stroną jest szybkość, spryt, umiejętność gry głową i kondycja. Mówią, że mam żelazne płuca. Niestety, nie jestem dobrze przygotowany taktycznie. To dlatego, że z zawodowym futbolem mam krótko do czynienia. Podhale jest piłkarsko słabo rozwinięte, to trzeba sobie uczciwie powiedzieć. Przekonałem się o tym już w pierwszym roku pobytu w Podbeskidziu. To był potężny przeskok organizacyjno-szkoleniowy.

Minęło półtora roku od historycznego wydarzenia i Marcin nadal czeka na szansę debiutu w ligowym meczu. W pierwszym zespole zadebiutował, ale... w spotkaniu kontrolnym. Zresztą nie z byle kim, bo z ekstraklasową Cracovią. Nie przeląkł się gwiazd, kolana mu nie zadrżały. Rozegrał bardzo dobre spotkanie. Wszyscy klepali go po plecach, podobnie jak po meczu z czeską Karviną. W obu potyczkach gryzł trawę, by załapać się do podstawowego składu. Wydawało się, że to jest realne, a tymczasem pierwszą rundę przesiedział na trybunach i... wystąpił w towarzyskiej potyczce z drużyną, w której chciałby kiedyś

Wszedł w drugiej połowie i pokazał góralski, zadziorny charakter. Strzelił ponadto cudnego gola. Piłka po jego uderzeniu zerwała "pajęczynę" z bramki "Białej Gwiazdy". Nawet tym występem nie przekonał trenera, który po słabych wynikach zespołu zmienił miejsce pracy.
Nowy szkoleniowiec widzi go na razie w drużynie rezerw. Za to pozwolił zadebiutować młodszym od górala wychowankom klubu. Marcin nadal gra w rezerwach. Był podstawowym graczem drużyny, która awansowała do czwartej ligi. Nadal cierpliwie czeka kiedy i jemu zaświeci słoneczko.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nowytarg.naszemiasto.pl Nasze Miasto