A swoje se myśl

Około półtora tysiąca wiernych zgromadzonych na Polanie Rusnakowej pod Turbaczem zamanifestowało swoją obecnością pamięć o ks. prof. Józefie Tischnerze, który zawsze odprawiał te msze. Minionej niedzieli kazanie wygłosił ks. Władysław Zązel, kapelan Związku Podhalan, ale nie brakowało odniesień do słów wielkiego filozofa.

Ks. Zązel wspominał m. in. o bezalkoholowych weselach, na których ostatnio był. Na jedno przyjechał nieco później, ale jak powiedział - na bezalkoholowe wesele spóźnić się trudniej. Namawiał wszystkich do wstrzemięźliwości, bo ,pić niedużo, to nieduża sprawa, ale nie pić w ogóle, to dopiero coś" - przypomniał słowa ks. Tischnera. I w porównaniu z latami ubiegłymi rzeczywiście w tym roku pod Turbaczem było bardziej wstrzemięźliwie. Choć zdarzali się młodzieńcy przedzierający przez tłumy wiernych z puszką piwa w ręce, to jednak nie było to tak uderzające, jak dwa lata temu, gdzie niektórzy ,uczestnicy" mszy ledwie trzymali się na nogach.

Taką dwulicowość ks. Zązel wypomniał także podczas kazania nawiązując do przypadku Ojca Świętego, któremu odradzano pielgrzymkę do Irlandii. - Mówili mu ,obawiamy się o Waszą Świątobliwość", na co odpowiedział, że ,o moją świątobliwość, to ja się też obawiam" i pojechał - opowiedział ksiądz. - Są tacy, którzy strasznie się boją o cudzą swiątobliwość, zamiast o swoją - usłyszeli także wierni. - Nie zawsze trzeba słuchać takich głosów. Nawet kiedy gazda wysyłał syna do seminarium, powiedział mu na pożegnanie ,rektora słuchoj, kuferek se zamykoj, a swoje se myśl".

W tym roku pogoda dopisała wspaniale. Niewiele było interwencji goprowców, którzy co roku obstawiają mszę pod względem medycznym. Więcej kłopotów było ze zgubionymi dziećmi, ale też opiekunowie się znaleźli. Zwieziony został jeden starszy turysta.