Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Małopolska. Oddziały pediatryczne pękają w szwach. Małych pacjentów z infekcjami jest więcej niż łóżek

Patrycja Dziadosz
Patrycja Dziadosz
Łóżka szpitalne obłożone są w 100 proc., a nawet ponad stan
Łóżka szpitalne obłożone są w 100 proc., a nawet ponad stan Bruno Fidrych / Polskapresse
Oddziały pediatryczne w Małopolsce przeżywają oblężenie. Coraz więcej dzieci w regionie wymaga hospitalizacji, do tego stopnia, że w szpitalnych salach zaczyna brakować dla nich miejsc, a łóżka w niektórych placówkach trzeba stawiać nawet na korytarzach.

Sezon infekcyjny u dzieci w pełni

Huśtawka pogodowa i nagłe zmiany temperatur w ostatnim czasie spowodowały znaczny wzrost zachorowań wśród dzieci. Po pomoc do lekarzy zgłaszają się rodzice z dziećmi z różnymi infekcjami o podłożu zarówno bakteryjnym, jak i wirusowym. Chodzi np. o zapalenia płuc, odwodnienia i biegunki, ale także przedłużające się stany gorączkowe.

- Obecnie nie możemy powiedzieć, żeby dominował jeden, konkretny wirus odpowiedzialny za wzrost liczby pacjentów. Dobowo, w trakcie jednego dyżuru przyjmujemy średnio 40-60 dzieci z infekcjami o różnym podłożu – mówi nam dr Katarzyna Hrnčiar pediatra z Uniwersyteckiego Szpitala Dziecięcego w Krakowie-Prokocimiu.

Łóżka szpitalne obłożone są w 100 proc., a nawet ponad stan

Liczba małych pacjentów wymagających leczenia szpitalnego jest tak duża, że w Wojewódzkim Szpitalu Dziecięcym im. św. Ludwika w Krakowie zdecydowano się na zamianę łóżek diagnostycznych na łóżka oddziałowe. Zwiększono także liczbę dostawek, przez co niektóre łóżka muszą być stawiane także na korytarzach.

- 70 proc. naszych miejsc stanowią teraz łóżka infekcyjne. Cały czas próbujemy wygospodarować kolejne miejsca i np. u dzieci, które wymagają tzw. szybkiej diagnostyki, staramy się wykonać wszystkie badania w ciągu jednego dnia tak, by nie blokować miejsc dla tzw. pacjentów ostrych – tłumaczy nam Stanisław Stępniewski dyrektor Szpitala Dziecięcego św. Ludwika w Krakowie.

Miejsc dla pacjentów pediatrycznych brakuje także w szpitalu Żeromskiego.

- Pracujemy na pełnych obrotach. Musieliśmy dostawić kolejne łóżka, bo wszystkie z 30, którymi dysponujemy, są zajęte – mówi dr Lidia Stopyra, szefowa Oddziału Chorób Infekcyjnych i pediatrii Szpitala im. Żeromskiego w Krakowie. I dodaje, że na oddziale jest bardzo tłoczno, także dlatego, że wraz z małymi pacjentami w szpitalu przebywają ich rodzice. W sumie więc na oddziale przebywa ponad 60 osób. - Każde zwalniane łóżko jest natychmiast zajmowane przez kolejnego pacjenta – dodaje lekarka.

Małych pacjentów bardzo szybko przybywa także w innych placówkach w regionie. Jak przyznają lekarze, rotacja dzieci na oddziałach szpitalnych jest naprawdę duża. Medycy na pediatrii starają się jak najszybciej wypisywać te dzieci, które z chorobą mogą poradzić sobie w warunkach domowych. Wszystko po to, by zwalniać miejsca dla kolejnych potrzebujących chorych.

- Generalnie każdy nasz dyżur to jest walka o miejsce dla pacjentów, którzy tej hospitalizacji absolutnie wymagają. W ostatnim czasie bardzo rzadko wolne łóżko udaje się znaleźć w Krakowie, dlatego odsyłamy dzieci do szpitali w całym regionie – np. w Bochni, Brzesku czy Myślenicach – po prostu tam, gdzie w danej chwili jest wolne miejsce – tłumaczy dr Hrnčiar.

I wyjaśnia, że nawał pacjentów oraz brak wolnych miejsc w szpitalach pediatrycznych powodują, że czas oczekiwania na SOR może wydłużać się nawet do kilku godzin.

- By znaleźć szpital, który zgodzi się przyjąć małego pacjenta, niejednokrotnie trzeba wykonać nawet kilka telefonów. Potem trzeba zamówić transport i wypełnić kilka dodatkowych dokumentów – to wszystko zajmuje czas i powoduje narastająca frustrację w poczekali, wśród pozostałych pacjentów, którzy niecierpliwią się, że czas oczekiwania jest tak długi – dodaje dr Hrnčiar.

Niestety, duża liczba małych pacjentów na SOR to jednak również efekt traktowania oddziałów ratunkowych przez rodziców jako miejsc zwykłej porady lekarskiej. Trafia tam sporo dzieci, które powinny być konsultowane przez pediatrów w przychodniach lub przez lekarzy rodzinnych, a nie na oddziale ratunkowym, który z definicji jest przeznaczony dla pacjentów w stanie poważnym, ciężkim czy z zagrożeniem życia.

POLECAMY: Prof. Janusz Skalski: Często się modliłem "Panie Boże, zrób coś, aby to dziecko przeżyło"

Pełne oddziały tematem spotkania u wojewody

Rosnąca liczba małych pacjentów wymagających hospitalizacji oraz brak miejsc w szpitalach ma być jednym z tematów spotkania dyrektorów szpitali z wojewodą małopolskim, jakie ma się odbyć w najbliższy poniedziałek. Jak przekazała nam rzeczniczka wojewody małopolskiego dr Joanna Paździo, główne tematy spotkania to przygotowania do sezonu jesienno-zimowego, w kontekście obserwowanego wzrostu zajętości łóżek, głównie w Krakowie.

- Intencją Wojewody Łukasza Kmity jest powrót do systemu raportowania wolnych łóżek, który był wykorzystywany w poprzednim sezonie. Wojewódzki konsultant w dziedzinie pediatrii zwraca też uwagę na kwestie związane z obsadą dyżurową w szpitalach powiatowych – wyjaśnia Paździo.

Przypomnijmy, w Małopolsce jest w sumie 26 oddziałów pediatrycznych.

Czy Polsce grozi blackout?

od 16 lat

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: Małopolska. Oddziały pediatryczne pękają w szwach. Małych pacjentów z infekcjami jest więcej niż łóżek - Gazeta Krakowska

Wróć na nowytarg.naszemiasto.pl Nasze Miasto