Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Podhale. Kontrole autobusów na polsko-słowackiej granicy to... fikcja

red.
Polsko - słowackie przejście graniczne w Jurgowie (pow. tatrzański). To czy jest tu jakaś kontrola podróżujących transportem zbiorowym sprawdzaliśmy przez kilka dni pod rząd.
Polsko - słowackie przejście graniczne w Jurgowie (pow. tatrzański). To czy jest tu jakaś kontrola podróżujących transportem zbiorowym sprawdzaliśmy przez kilka dni pod rząd. Tomasz Mateusiak
Wszystko wskazuje na to, że rządowe obostrzenie, które nakazuje udać się na kwarantannę wszystkim osobom wracającym do Polski z zagranicy transportem zbiorowym, może być kolejnym "martwym prawem". Jak sprawdzili reporterzy "Gazety Krakowskiej", na polsko-słowackich przejściach granicznych pod Tatrami nikt nie zatrzymuje busów i autobusów, a tym samym nie spisuje danych podróżujących nimi pasażerów.

FLESZ - Nie zaszczepisz się, nie polecisz?

Zgodnie z obowiązującym od 28 grudnia rozporządzeniem rządu obowiązkowej (10 dniowej) kwarantannie powinni poddać się obecnie wszyscy Polacy, którzy wracają do kraju z zagranicy transportem zbiorowym. Wcześniej (przed 28 grudnia) przepis ten obejmował tylko rodaków, którzy wracali z państw nie będących członkiem Unii Europejskiej. Teraz jednak oficjalnie na przymusową izolację musi udać się każdy, kto wraca do kraju autobusem, busem, pociągiem, samolotem czy promem. Dzieje się tak nawet w sytuacji, gdy przebywaliśmy u któregoś z polskich sąsiadów.

Z obowiązku tego zwolnione są tylko osoby podróżujące samochodem prywatnym.

To wszystko jednak tylko... teoria. By sprawdzić, jak w praktyce wygląda w ostatnich dniach odsyłanie podróżnych na kwarantannę, wybraliśmy się z wizytą na każde z polsko-słowackich przejść granicznych w okolicach Tatr. Byliśmy w Chyżnem, Chochołowie, Łysej Polanie, Jurgowie i Niedzicy. Nigdzie nie spotkaliśmy patrolu straży granicznej czy polskiej policji. Autobusy i busy wjeżdżały do Polski niezatrzymywane. Tym samym nikt nie kontrolował, kto w nich jedzie, a już na pewno nie kierował tych osób na kwarantannę.

O sytuacje spytaliśmy ppor. Annę Michalską z biura prasowego komendy głównej Straży Granicznej.

Straż Graniczna nie prowadzi kontroli granicznych na granicach Polski będących granicami wewnętrznymi UE, jak miało to miejsce wiosną ubiegłego roku - tłumaczy pani podporucznik. Wówczas, w związku z działaniami mającymi na celu ograniczenie rozprzestrzeniania się pandemii, 15 marca 2020 r. została tymczasowo przywrócona kontrola graniczna, która zakończyła się 12 czerwca 2020 r. Obecnie naszych funkcjonariuszy można spotkać na drogach dojazdowych do granicy wewnętrznej, gdzie prowadzimy kontrole drogowe czy kontrole legalności pobytu.

Jak dodaje Michalska, zgodnie z obowiązującymi przepisami, po przekroczeniu granicy Polski będącej granicą wewnętrzną UE, obowiązkowi kwarantanny podlegają osoby wracające transportem zbiorowym. To jednak po stronie przewoźnika leży obowiązek poinformowania pasażerów o tym, że będą musieli odbyć kwarantannę, a następnie przekazania ich danych niezwłocznie jednostce podległej ministrowi właściwemu do spraw zdrowia właściwej w zakresie systemów informacyjnych ochrony zdrowia.

- Czy tak faktycznie się dzieje, proszę pytać inspekcję sanitarną, gdyż na granicach wewnętrznych nie ma kontroli granicznych i Straż Graniczna nie kieruje ani nie weryfikuje, kto powinien iść na kwarantannę po przekroczeniu granicy wewnętrznej - kończy funkcjonariuszka Straży Granicznej.

Pytania w tej sprawie wysłaliśmy do Głównego Inspektoratu Sanitarnego. Odpowiedzi jednak, jak na razie, nie dostaliśmy.
Praktyka pokazuje jednak, że przewoźnicy nie informują sanepidu o swoich klientach. Twierdzą, że nie mają prawa ani obowiązku pytać ich o nazwiska ani adresy.

- I tak mamy kolejne głupie prawo wymyślone przez rząd, którego nie da się stosować - kręci głową pan Bartek, który przed sylwestrem wrócił autobusem do domu w Nowym Targu z Wiednia. - Podczas przekraczania granicy nikt mnie nie kontrolował ani nie spisywał. I żebyśmy mieli jasność... ja się z tego faktu, ze tych kontroli nie ma, bardzo cieszę. Dziwię się jednak rządzącym, że wymyślają coś, czego nie da się kontrolować i tym samym wystawiają się sami na pośmiewisko.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: Podhale. Kontrole autobusów na polsko-słowackiej granicy to... fikcja - Gazeta Krakowska

Wróć na nowytarg.naszemiasto.pl Nasze Miasto