W ziemi Władysława Luberdy w Rabce biegnie wodociąg. Przez to rodzina nie może dysponować gruntem według własnej woli.
Problem ma swoje korzenie we wczesnych latach 90., kiedy to wodociąg powstawał. Wtedy prezes wodociągu Józef Łopata podpisał z ojcem pana Władysława ugodę na wykorzystanie jego ziemi pod ujęcie wody.
Teraz nowy gospodarz gruntu chciał podpisać ze spółką nową umowę o dzierżawę w ramach rekompensaty za utrudnienia w prowadzeniu gospodarstwa. Bo ugoda, którą podpisał ojciec, jest nieprawomocna.
- Nie ma na niej pieczątki, adresu spółki, spisana jest na świstku papieru - mówi pan Władysław.
Prezes Łopata jednak nie chciał zawrzeć z nim umowy o dzierżawę, tylko w ramach "dogadania się" zaproponował zapłatę... 10 zł na miesiąc. Tak twierdzi panWładysław.
Nie dość, że Luberdowie nie mogą korzystać z ziemi, to okazuje się, iż skazani są na wykluczenie społeczne, bo mieszkańcy ulicy Poniatowskiego są przekonani, że to Luberdowie zanieczyszczają wodę.
- Ci ze spółki wodnej opowiadają im o nas takie niestworzone rzeczy - twierdzi pan Władysław.
- Kazali mi też usunąć z ziemi obornik, który wykorzystywałem w pracy na roli. Natomiast jeśli wodociągi mają jakąś awarię, to ciężki sprzęt - bez mojej wiedzy - wjeżdża na działkę.
Szef spółki wodnej "Maciejowa" mówi, że chcieli się dogadać z Luberdą w kwestii użytkowania ziemi.
- Rozmawialiśmy na ten temat, ale Luberdowie nie wiedzą czego chcą - mówi Józef Łopata. - Natomiast sprawa dzierżawy nie jest taka prosta. Do tego potrzeba zgody walnego zgromadzenia spółki.
Prezes Łopata nie chciał odpowiedzieć na zarzuty, że pracownicy spółki roznosili plotki o rodzinie pana Władysława. Mówił, że chce porozumienia w sprawie dzierżawy. W co z kolei wątpi pan Władysław.
Strefa Biznesu: Rolnicy zapowiadają kolejne protesty, w nowej formie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?