Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Regionalny Puchar Polski. Janusze Futbolu, czyli coś więcej niż drużyna [ZDJĘCIA]

Tomasz Bochenek
Tomasz Bochenek
5 sierpnia 2018 roku - Janusze Futbolu w Naramie
5 sierpnia 2018 roku - Janusze Futbolu w Naramie Janusze Futbolu
Kodeks honorowy Janusza. - Musisz zaakceptować, podpisać i się do niego stosować. Punktów jest czternaście, na przykład taki, że mówimy sobie „cześć” na ulicy – mówi Michał. Paweł na smartfonie dokopuje się do dokumentu. „Janusz to coś więcej niż piłkarz, Janusze to coś więcej niż drużyna. Dążenie do mistrzostwa. Jutro lepsi niż dzisiaj, dzisiaj lepsi niż wczoraj”. - To, nie licząc tego ostatniego, wszystko się zgadza – śmieje się Kuba, a razem z nim reszta. „Obiad czwartkowy” znów ma pożądany, sarkastyczny posmak.

Janusze Futbolu. Nie od razu tak pięknie się nazywali. Początkowo, tak zwyczajnie, grupa kolegów ze stowarzyszenia Wiosna – organizującego m.in. akcję Szlachetna Paczka - zaczęła po pracy grywać w piłkę na jednym ze szkolnych boisk w Krakowie. Pomysłodawca wprawdzie odszedł z firmy, ale to przyczyniło się do nowych kontaktów piłkarskich. - Dawid miał u siebie w pracy zaprzyjaźnionych Argentyńczyków i zaczęliśmy grywać z nimi w większej grupie, już po jedenastu – wspomina Michał. - Graliśmy regularnie, w środy, potem szliśmy na piwo.

Pod koniec 2015 roku zapadła poważna decyzja – o przystąpieniu do Futbolowej Ligi Szóstek. Rozgrywki towarzyskie, ale z terminarzem, tabelą, oficjalnymi statystykami, stroną internetową. Michał: - Przy zgłoszeniu trzeba było podać nazwę. Spotkało się paru kolegów, atmosfera była luźna, no i wymyślili: Janusze Futbolu.

Paweł: - Podaliśmy tylko nazwę, bez logotypu. Stworzyli go ludzie z Futbolowej Ligi Szóstek, spodobał nam się.

Znakiem rozpoznawczym Januszy stały się sumiaste wąsy, to one są głównym elementem herbu. Herbu drużyny – czego już pewnie dodawać nie potrzeba – która nie traktuje rywalizacji na boisku jako najważniejszej rzeczy na świecie.

Programista, prawnik, spiker na Euro

- Ja wcześniej nie lubiłem grać w piłkę, bo nie lubię, jak ktoś się na mnie wydziera. W Januszach tego nie ma. Od początku była taka atmosfera: przyjdź, spróbuj, pobiegasz, my to dla zdrowia robimy. Staraj się, coś ci wyjdzie, fajnie. To było zachęcające, bez piętnowania na każdym kroku, bez ciśnienia, że ja muszę umieć grać – mówi Michał. Konkretnie: Michał Topór-Futer, programista, twórca aplikacji mobilnych, były pracownik Wiosny.

Paweł to Paweł Mazur. Zawodowo - też informatyk, cały czas w Wiośnie, i wodzirej na weselach. Kuba, czyli Jakub Rawski, studiuje prawo. Kolejny człowiek z Wiosny.

- Mamy budowlańca, prawnika – Bartka Kałuckiego, Jacek Mech zajmuje się organizacją eventów – wylicza Michał. - A Dawid ma firmę, która współpracuje ze startupami – dodaje Marek Bartoszek, pracownik niepołomickiego magistratu i zarazem jedyny z Januszy funkcjonujący w profesjonalnym futbolu. Spikerem był m.in. podczas tegorocznego finału Pucharu Polski czy młodzieżowych mistrzostw Europy 2017; na stałe – także jako rzecznik prasowy - związany jest z Puszczą Niepołomice. W Januszach od półtora roku.

- Kiedy do nas dołączył, mówiłem do chłopaków, że ten Marek to się nie nadaje, za dobry jest – mruga okiem Michał. Kuba: - Ale wyrobił się!

Jaki dziś trening? Spacer po pustyni!

Co ważne: do Januszy Futbolu nie jest łatwo się dostać. Marek: - Jest trzymiesięczny okres próbny. Nie możesz wtedy jeszcze grać w meczach, a na treningach musisz mieć 75-procentową frekwencję.

Tak, Janusze trenują. W poniedziałki, o dziesiątej wieczór, w Centrum Sportu Parkowa, czyli tam gdzie stadion Korony Kraków.

- I nie jest tak, że rzucamy piłkę i przez półtorej godziny gramy – podkreśla Bartoszek. - Mamy ćwiczenia treningowe albo zadania, za które możemy dostać punkty – typu strzał z połowy boiska czy podbicie piłki 20 razy w powietrzu. No bo to nie jest tak, że w Futbolowej Lidze Szóstek gra ten, kto przyjdzie na mecz. Za obecność na treningu są dwa punkty, za obecność na meczu jeden. Ale nawet jeśli nie jesteś w kadrze, a przyjdziesz, żeby dopingować, to też dostajesz ten punkt. Liczy się 10 ostatnich takich aktywności plus te ćwiczenia techniczne. Na tej podstawie jest wyłaniana na mecz w FLS jedenastka: dziesiątka do gry w polu - po dwóch na każdą pozycję - oraz bramkarz.

Janusze mają arkusz w Dokumentach Google. Wypełnia się raportami z indywidualnych treningów. - Bo generalnie chodzi w tym wszystkim o to, żeby się coś poruszać – podkreśla Michał Turkowski, zwany „Krewetą”. - Drugi czy trzeci miesiąc motywujemy się nawzajem, żeby oprócz treningu i meczu jeszcze pobiegać czy pojeździć na rowerze.

W januszowym dokumencie pojawiły się też jednak bardziej wyszukane aktywności. - Na przykład spacer po pustyni, cztery godziny – opowiada drugi z Michałów, czyli Topór-Futer. Bartoszek: - Ktoś wpisał grabienie liści, też cztery godziny. A kolega, który buduje teraz dom, wyliczył osiem godzin. Z wyszczególnieniem: kopanie fundamentów, szalowanie, itd.

Nad wszystkim czuwa Dawid Strecker, ten od startupów. Profil na portalu LinkedIn: „Technologie i usługi informatyczne. CEO w Digital Stars Sp. z o.o. i Next42”. Jest nie tylko założycielem drużyny, ale jej najlepszym piłkarzem i kapitanem. W zasadzie grającym trenerem. Ustala system gry, analizy występów i postępów Januszy to też jego domena. - Generalnie kapitan ma zawsze rację. A jak nie ma, to patrz punkt pierwszy – uśmiecha się Marek Bartoszek.

Grażyny official WAGs

Generalnie Janusze w swoim towarzystwie czują się świetnie. Stąd „obiady czwartkowe”, czyli tradycyjne, cotygodniowe spotkania. - Kto ma czas, ten przychodzi. Każdy wie, gdzie i o której godzinie – mówi Marek. Paweł: - I to jest poważnie traktowane. Nawet moja narzeczona jest uprzedzona, że w czwartek po pracy – no, nie, nie widzimy się.

Przy czym żony i narzeczone też należą do januszowej społeczności. „Grażynki” dopingują swoich facetów na ważnych meczach, biorą udział w wydarzeniach specjalnych, zwanych januszeriami. - Na Puchar Polski zrobiły sobie nawet koszulki: „Grażyny official WAGs” - opowiada Paweł.

No właśnie - Puchar Polski!

A może Stadion Śląski?

- Pomysł zrodził się przy piwie, ale nie ukrywam, że prekursorem był zespół Kartofliska z Warszawy. Oni w Pucharze Polski zagrali rok wcześniej. Więc trochę idąc na fali tego, że można, że nie ma żadnych ograniczeń, stwierdziliśmy, że fajnie byłoby spróbować – wyjaśnia Paweł. - Zanim jeszcze się zgłosiliśmy, było trochę pomysłów, nawet wycenialiśmy, ile kosztowałoby nas wynajęcie Stadionu Śląskiego. Wtedy zagralibyśmy w pucharze na Śląsku.

Na pomyśle się skończyło, Janusze Futbolu zgłosili się do Podokręgu Kraków. W losowaniu trafili na B-klasową ekipę z podkrakowskiej Naramy.

Kuba: - Dwa tygodnie przed meczem mieliśmy spotkanie organizacyjne w biurze u kapitana. Wcześniej podczas rozmowy na Facebooku zostaliśmy zaproszeni przez naszych rywali na coroczny festyn do Naramy. I kapitan zadecydował, że jedziemy na rekonesans, chcieliśmy też zobaczyć, jak wygląda boisko. Pojawiliśmy się na festynie, na którym zawodnicy drugiej drużyny pełnili główne role zabawowiczów. Zostaliśmy przez nich bardzo miło ugoszczeni.

Bartoszek: - I tak okazało się, że mamy sztamę z naszym pierwszym rywalem!

Łączy nas piłka, czyli januszeria w Naramie

5 sierpnia 2018 roku Janusze przyjechali do Naramy ponownie. Na mecz w I rundzie Pucharu Polski na szczeblu Podokręgu Piłki Nożnej Kraków.

- Przy okazji odbyła się druga januszeria - opowiada Kuba. - Pierwszą zorganizowaliśmy na boisku Nadwiślanu. Było wtedy około stu osób. My mieliśmy wejść jak reprezentacja Polski – garnitury, walizki, przywitaliśmy się z kibicami. Oni dostawali woreczki, a w nich m.in. karteczki z przyśpiewkami, które sami wymyśliliśmy na znane melodie. Były więc śpiewy, baloniki, pompony i zimne ognie, które zapłonęły w jednym momencie. Tylko przeciwnicy nie przyjechali. Zagraliśmy między sobą.

No dobra, ale wróćmy do Naramy. Na mecz, dzięki któremu Janusze Futbolu mają już swój profil na PZPN-owskim portalu „Łączy nas piłka”.

- Razem z nami przyjechał autokar ludzi. Mieliśmy bęben, który wziąłem z Puszczy – relacjonuje Marek Bartoszek. - W sumie na trybunach było ze trzysta osób, z czego większość naszych kibiców – dodaje Michał Topór-Futer.

Paweł Mazur: - Prawda jest taka, że podeszliśmy do meczu mocno spanikowani. Na początku wyglądaliśmy jak ludzie, którzy w ogóle nie umieją grać w piłkę.

Bartoszek: - Trzy bramki straciliśmy w pierwszych 15 minutach. Zaskoczyło nas to, że przeciwnicy grali „długą” piłką. Potem oni trochę spuścili z tonu, my trochę okrzepliśmy. Ostatnie 15 minut to już cierpieliśmy, łapały nas skurcze.

Zbiórka na Łanową

Novi Narama ograli Januszy Futbolu 4:0. - Jeszcze nie zdobyliśmy bramki w oficjalnym meczu, ale mamy strzelca – śmieje się Marek, wskazując na Pawła, autora gola na 2:0. A „Kreweta” dorzuca: - Na Twitterze ktoś fajnie napisał: „Jak Ruud van Nistelrooy za najlepszych czasów”.

Bo ten mecz ma swoje pamiątki wideo. Także na YouTube’owym kanale Kartofliska, który z duuużym przymrużeniem oka pokazuje futbol w wykonaniu drużyn, które nie bardzo potrafią grać w piłkę.

- Efekt Kartoflisk: zorganizowałem imprezę urodzinową w Starej Zajezdni (restauracja na krakowskim Kazimierzu – przyp.). Podszedł menedżer: „wy jesteście Janusze?”. Zrobił sobie z nami zdjęcie – opowiada Paweł.

Ale wyjazd do Naramy miał też akcent całkiem doniosły, charytatywny. Topór-Futer: - Przeprowadziliśmy zbiórkę na Stowarzyszenie Pomocy Osobom Niepełnosprawnym Łanowa, w którym część z nas działa. Zebraliśmy około tysiąca złotych.

Puchar, podejście drugie. Ale wcześniej mistrzostwa świata!

Teraz Janusze idą za ciosem, znów zagrają w Pucharze Polski. W losowaniu trafili na B-klasowy Trzebol Wielkie Drogi. Mecz na wyjeździe, 3 sierpnia. Czyli chyba już wiemy, gdzie i kiedy odbędzie się trzecia januszeria...

Wcześniej jednak Janusze wezmą udział w turnieju, który przyciąga drużyny o jednakowym podejściu do futbolu. Mistrzostwa świata w udawaniu gry w piłkę – to nazwa oficjalna – w wielkopolskiej Przykonie odbędą się nie pierwszy raz, ale pierwszy raz z udziałem Januszy Futbolu. W sobotę 13 lipca. Na liście uczestników figurują m.in. Piasek Potworów, Odlew Poznań, Muchobór Wrocław, PKS Orzeł Dziadowice-Folwark, FC Zapchajdziura, Kartofliska.pl.

Bartoszek: - Spełnią się marzenia o tym, żeby zagrać z Coco Jambo Warszawa, bo jesteśmy w jednej grupie.

REGIONALNY PUCHAR POLSKI w SPORTOWY24.PL

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Regionalny Puchar Polski. Janusze Futbolu, czyli coś więcej niż drużyna [ZDJĘCIA] - Gazeta Krakowska

Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto