Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

W Waksmundzie chłopak podpalał zabudowania

Józef Słowik
Policja z Nowego Targu odnalazła sprawcę podpaleń w Waksmundzie. To Aleksander W., 14-letni mieszkaniec tej miejscowości. Podejrzany twierdzi, że nic nie pamięta, mimo to przyznał się do winy

. Chłopak jest uczniem szkoły specjalnej w Nowym Targu. Po przesłuchaniu przez policję został wypuszczony do domu.
14-latek jest podejrzewany o to, że przez ostatnie dwa tygodnie aż cztery raz podpalał zabudowania gospodarcze w wiosce. Ostatni pożar - w poniedziałek 21 marca - strawił trzy stodoły i o mały włos nie przeskoczył na dwa domy mieszkalne, gdzie mieszkają dwie 4-osobowe rodziny.

W tej podhalańskiej wiosce teraz ludzie twierdzą, że od początku wiedzieli, że podpalacz może być z Waksmundu. Podejrzewano ponadto, że chłopak może być związany z jedną z rodzin pogorzelców.
- Wszyscy wiedzą kto podpala, ale może lepiej o tym głośno nie mówić. Przecież, jak się ludzie dowiedzą, to go cała wieś zlinczuje - mówi pan Stanisław, którego dom należy do zabudowań, które bezpośrednio były zagrożone przez pożar.
Jan Ligęza, sołtys wsi Waksmund, zapewnia, że odkrycie policyjne nie było niczym nowym, bo cała wieś o tym mówiła.
- Mogę tylko powiedzieć, że ten chłopak pochodził z sąsiedztwa domów, gdzie się niedawno paliło - mówi Ligęza. Nie chce więcej mówić o tej przykrej sprawie. Tak zresztą jak większość mieszkańców.
Maria Ligęza z Waksmundu przekonuje, że cała wieś drży i boi się, bo chłopak chodzi na wolności.
- Ludzie głośno mówią, że sprawca podpaleń nie jest zatrzymany, tylko spaceruje po wsi, a to budzi niepokój - mówi Maria Ligęza, która jest zarazem sekretarzem w gminie Nowy Targ.

Aleksander W. po zatrzymaniu przez policję został przesłuchany. Chłopak nie był w stanie jasno wytłumaczyć, co nim kierowało, gdy podpalał. Mówił także, że nie pamięta dokładnie wydarzeń. Jednak przyznał się do wywołania pożarów.

Okazuje się, że Aleksander W. był nawet członkiem młodzieżowej drużyny pożarniczej. Jego ojczym przez wiele lata walczył z ogniem jako strażak ochotnik. Początkowo chłopak sam biegał do pożarów, które wywoływał.
- Wszystkie przesłuchania i dochodzenia jakie wykonaliśmy, w pełni potwierdziły udział Aleksandra W. w podpaleniach. W środę materiały w tej sprawie zostały przekazane do wydziału rodzinnego Sądu Rejonowego w Nowym Targu - mówi Roman Wolski, rzecznik prasowy nowotarskiej policji.
O losie 14-latka zdecydują teraz sędziowie rodzinni. Niewykluczone, że chłopiec będzie musiał być poddany badaniom lekarskim.
Na razie pozostanie od po dozorem kuratora.
Co nim kieruje?

Człowiek, który decyduje się na podpalenie, chce po prostu zaistnieć - mówi lekarz psychiatra z Nowego Sącza, Anna Dziadowicz. - Chce, żeby o nim mówili ludzie, żeby był na ustach wszystkich. Te zachwiania związane są nie tylko z zaburzeniami psychicznymi, ale z zaburzeniami osobowości. Często ludzie nie potrafią rozróżnić tego. Podpalacz chce pokazać na zewnątrz, że ma coś do powiedzenia, tylko nikt nie chce go słuchać, dlatego decyduje się na taki krok.
Chce zamanifestować swoją osobowość. Bardzo często zdarza się, że podpalaczowi zabrakło czegoś już na wstępnym etapie wychowania.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

9 ulubionych miejsc kleszczy w ciele

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nowytarg.naszemiasto.pl Nasze Miasto