Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wyścig z rakiem. Stawką jest życie 5-letniego Jasia ze Skały. Szpital w Rzymie daje nadzieję, ale przeszkodą brak pieniędzy

Barbara Ciryt
Barbara Ciryt
Dla Jasia Sroki trzeba 50 tys. euro na pierwszy etap leczenia we Włoszech
Dla Jasia Sroki trzeba 50 tys. euro na pierwszy etap leczenia we Włoszech Archiwum rodzinne
Jaś Sroka ze Skały ma 5 lat i niemal całe swoje życie zmaga się z nowotworem, guza ma w tylnej części głowy. Po dwóch operacjach w Polsce i wielu chemiach mama chłopca Magdalena Woźniak-Sroka usłyszała, żeby przygotować się na najgorsze. Podczas ostatnich rozmów z lekarzami rodzina dowiedziała się, że już nic nie można zrobić. - Nie chcę czekać na śmierć - mówi mama dziecka. Znalazła wyjście - leczenie we Włoszech. Terapię można zastosować natychmiast, ale natychmiast trzeba też ponad 300 tys. zł.

Jaś urodził się w 2018 roku, siedem miesięcy później zdiagnozowano gwiaździaka, czyli nowotwór astroglejowy WHO II. Zaczął chorować już wcześniej, ale pierwsze badania i wizyty u lekarzy uśpiły czujność rodziców. Tymczasem guz rósł w tylnej części czaszki i rdzenia kręgowego.

Ten dramat zaczął się od oka

- Mój maleńki, kilkumiesięczny synek miał czerwone, opuchnięte oko. Myślałam na początku, że zatarł. Początkowo lekarze, a byliśmy u kilku też nic nie podejrzewali. Podawaliśmy leki, kropelki ze sterydami, ale nikt nie przebadał Jasia okulistycznie. Potem rodzinna pediatra przy szczepieniu zwróciła uwagę, że to może być coś bardzo groźnego. Trafiliśmy do neurologia i usłyszeliśmy diagnozę - nowotwór - opowiada Magdalena Woźniak-Sroka.

Były badania, tomograf, rezonans. Po diagnozie tłumaczono rodzinie, że tego guza nie można operować. Umiejscowienie guza w tylnej części jamy czaszki i rdzenia kręgowego jeną z najgorszych lokalizacji. A miejsce guza odpowiadało za wiele podstawowych czynności: oddychanie, krążenie, termoregulacja organizmu, przełykanie. Jaś dostawał chemię, gdy guz się obkurczył w Krakowie przeprowadzono operację. - Jaś źle ją zniósł. Płakaliśmy wszyscy - mówi mama Jasia. Zamartwiała się całą rodzina, rodzice i dwoje starszego rodzeństwa chłopca.

Szukanie możliwości w Polsce i za granicą

Najpierw w Krakowie mówiono, że kolejna operacja nie będzie możliwa. Rodzice Jasia uparli się, że będą szukać ratunku na własny koszt. Były kolejne badania w Warszawie, w Bon w Niemczech i w Katowicach, po których okazało się nowotwór inaczej zakwalifikowano, że chłopczyk może być jeszcze raz operowany. Podjął się tego szpital w Katowicach. Operacja poszła lepiej, dziecko zaczęło przybierać na wadze, bo pierwszy rok nie mógł przytyć ani grama. Miał sporo ponad rok i ważył wciąż 7 kg. To się zmieniło, gdy dziecku założono PEG-a, umożliwiającego żywienie dojelitowe.

Terapie, ćwiczenia, rehabilitacja dały efekt, dziecko - mimo że na wózku - poszło do przedszkola specjalnego. Jaś czuł się lepiej , ale przyjmował chemię, w końcu przestała działać. Po kilku latach leczenia polscy lekarze uznali, że nic więcej nie da się zrobić.

Nadzieja w Szpitalu Dzieciatka Jezus

- Zostało nam czekać na śmierć. Nie pozwolę. Za pośrednictwem znajomej siostry zakonnej znalazłam szpital w Rzymie, który jest gotowy leczyć moje dziecko. Proces leczenia lekarze planują dwa lata, pierwszy 6-miesięczny etap mogą zacząć już. Ale trzeba na to 50 tys. euro. Nie mamy takich pieniędzy, szaleńczo szukamy możliwości zebrania - mówi mama chłopca.

Ruszyły zbiórki na Siepomaga.pl. W zbiórkę włączył się Azja Piotr Mellechowicz, działający na portalach społecznościowych, który wspiera i rozkręca zbiórki dla dzieci. Pomaga i Jasiowi. Jego wsparcie przynosi duże efekty.

W tej zbiórce liczy się czas, bo miejsce dla Jasia czeka w Szpitalu Dzieciątka Jezus w Rzymie. Pieniądze są potrzebne na terapię, leczenie i w tym pierwszym etapie minimum 6-miesięczny pobyt Jasia w tym szpitalu i jego mamy w Rzymie. Guz u chłopca powiększa się, ale włoscy lekarze twierdzą, że jest szansa na leczenie. Mama, która kiedyś płakała, że dziecko wciąż przyjmuje chemię i leki, dziś płacze, że nie stać jej, żeby podać nowe leki.

Możesz pomóc

Zbiórka dla Jasia Sroki na Sipomaga.pl - kliknij tu

Są licytacje, apele na facebooku. Znajomi i nieznajomi rodziny włączają się w akcję. Wciąż jest szansa, że Jaś pojedzie do Włoch i wróci wyleczony.

Zmiany w Kodeksie Pracy od 26 kwietnia

od 16 lat

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na nowytarg.naszemiasto.pl Nasze Miasto