Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Gorąca dyskusja o koniach z Morskiego Oka w sejmie. Fiakrów broniły posłanki Koalicji Obywatelskiej

Łukasz Bobek
Łukasz Bobek
Transport konny na szlaku do Morskiego Oka
Transport konny na szlaku do Morskiego Oka Wojciech Matusik
W sejmie o koniach z Morskiego Oka. Przedstawiciele organizacji broniących praw zwierząt domagali się likwidacji transportu konnego na trasie do słynnego tatrzańskiego stawu. Tymczasem posłanki – głównie Koalicji Obywatelskiej – zaczęły bronić tego transportu. Padły nawet stwierdzenia, że ataki na fiakrów to histeria nie wiadomo czym podyktowana, a zwierzętom nic złego się nie dzieje.

Dyskusja na temat transportu konnego do Morskiego Oka odbyła się na posiedzeniu Parlamentarny Zespół ds. strategicznego rozwoju polskiego jeździectwa i hodowli koni. W spotkaniu wzięli udział przedstawiciele Stowarzyszenia Przewoźników do Morskiego Oka, Tatrzańskiego Parku Narodowego, Polskiego Związku Jeździeckiego, lekarze weterynarii,. W spotkaniu wzięli udział także przedstawiciele Fundacji VIVA – organizacji od lat walczącej o likwidację transportu konnego do Morskiego Oka. Choć działacze organizacji twierdzą, że nie zostali na to spotkanie zaproszeni i dowiedzieli się o tym w ostatniej chwili.

Władysław Nowobilski, prezes stowarzyszenia fiakrów zaznaczył na wstępnie, że transport konny na tym szlaku do tradycja regionu, wokół której narosło wiele nieprawdziwych informacji. Podkreślił, że nie tylko fiakrzy utrzymują się z tej działalności. Dodał, że fiakrom zależy na dobrostanie koni.

Fundacja VIVA: konie pracują w przeciążeniu

Anna Plaszczyk z Fundacji VIVA powtórzyła to co fundacja mówi od dłuższego czasu. Wskazała, że badania przeciążeń koni pokazują, że konie pracują w przeciążeniu ok. 1 tony.

- Nie żyje 64 proc. koni, które pracowały na tej trasie między 2012 a 2020 roku. Te konie, które pracowały na tej trasie, zostały wycofane z pracy po przepracowaniu średnio 36 miesięcy. To bardzo krótko, bo koń rozsądnie użytkowany może pracować dużo dłużej – mówiła. Wskazywała, że ze 1002 koni, które w ciągu 10 lat przewinęło się przez Morskie Oko, tylko niecałe 3 proc. wytrzymało w tej pracy przez 10 lat.

Zarzuciła, że ten transport nie ma nic wspólnego z tradycją, bo pojawił się w 1989 roku. - Czas skończyć z tym nieetycznym wykorzystywaniem koni na tej trasie – dodała.

Fiakrzy wskazali na badania, jakie są prowadzone każdego roku. Badania organizuje Tatrzański Park Narodowy. Mają one sprawdzić, czy konie nadają się do pracy. - Badania nie wykazują przemęczenia tych koni. Nie wiem więc jak się ma obliczenie na papierze, gdy specjaliści nie wykazują przemęczenia – mówił Nowobilski. Stwierdził, że opinia publiczna została wprowadzona w błąd. Bo organizacje prozwierzęce używają czterech zdjęć z czterech wydarzeń z ostatnich 15 lat. - Cały czas są te same zdjęcia. Kłamstwo powtarzane 1000 razy staje się prawdą – mówił Nowobilski. I wskazał, że na terenie Tatrzańskiego Parku Narodowego bardziej pasują konie, żywe zwierzęta, a nie mechaniczne pojazdy – co postulują organizacje prozwierzęce.

Posłanka: O co ta awantura?

Posłanki Kluzik-Rostkowska, Jagna Marczułajtis i Alicja Chybicka stanowczo jednak były przeciwne pomysłowi likwidacji transportu. Joanna Kluzik-Rostkowska stwierdziła nawet, że w ogóle nie rozumie „o co jest ta awantura”.

- Zainteresowałam się tą sprawą dwa lata temu, bo pojawiła się informacja, że trzeba szybko zakazać tego transportu. Pojechałam do Morskiego Oka, była ze mną Jagna Marczułajtis i lekarz Marek Tischner. I okazało się, że te konie chodzą góra dwa kursy, potem są zamieniane na inne konie. Także nie ma mowy o żadnym przeciążeniu, wielogodzinnej pracy – mówiła posłanka. - Ja nie rozumiem postulatu o rezygnacji z transportu konnego w Morskim Oku przy tych wszystkich obostrzeniach, które od wielu lat mają miejsce.

Zarzuciła organizacji prozwierzęcej, że ich zachowanie to granie na ludzkich emocjach. - Nie zgadzam się w żadnej kwestii z państwa akcją. Te wszystkie wasze informacje są oparte na fałszywej przesłance, czyli tłumaczeniu, że konie, które pracują dwie godziny bardzo cierpią. To jest absurdalne – mówiła.

Jagna Marczułajtis wróciła do własnego doświadczenia z życia w górach (urodziła się w Zakopanem). - Jedno mogę powiedzieć o góralach, którzy mają konie: że kochają je bardziej niż swoje baby. Tak się mówi w górach. Uważam, że konie z Morskiego Oka to chyba najbardziej przebadane konie na świecie – dodała. Stwierdziła nawet, że fiakrzy normalnie pracują, prowadzą legalną, kontrolowaną działalność gospodarczą polegającą na przewozie ludzi. - A tymczasem są po prostu przez różne organizacje udręczani, delikatnie mówiąc – dodała.

W dyskusji wziął udział także Piotr Potyński, lekarz weterynarii, który badał konie w Morskim Oku. - Koniom tym mogę zarzucić jedynie, że... są za dobrze odżywione. Jeżeli by schudły, byłoby im lżej. Nie odrzuciłem żadnego z nich w trakcie badania. Nie został odrzucony także żaden koń po wysiłku. A badał go także lekarz fundacji VIVA. Nie słyszałem, by miał jakieś zastrzeżenia – zaznaczył.

Obrońcy zwierząt: miało być inaczej

– Dla nas był to szok, że posłanki i posłowie chcą rozmawiać o poważnym problemie cierpienia zwierząt tylko z tymi, którzy ten transport popierają – mówi Anna Plaszczyk z Fundacji Viva! – Przecież 15 października miało się zmienić wszystko! Koalicja Obywatelska obiecywała w kampanii, że będzie słuchać strony społecznej, co przez 8 lat rządów jej poprzedników nie miało miejsca. Tymczasem właśnie w Sejmie dostaliśmy w twarz tą obietnicą. Najpierw nas nie zaproszono do dyskusji, a kiedy przypadkiem się dowiedzieliśmy o posiedzeniu zespołu i przyszliśmy przedstawić merytoryczne dowody na pracę tych koni w przeciążeniu około tony nazwano nas histerykami z niejasnymi intencjami. Tymczasem od lat poparcie społeczne dla likwidacji nieetycznego transportu konnego do Morskiego Oka sięga niemal 70%. I w większość są to wyborczynie i wyborcy obecnej koalicji rządzącej… – tłumaczy.

– Ta rozmowa jest o cierpieniu koni, ciągnących wozy za ciężkie o tonę – mówi Cezary Wyszyński, prezes Fundacji Viva! – Za tymi wyliczeniami stoi fizyka, która nie jest ocenna, a nie jak twierdzą niektóre posłanki Koalicji Obywatelskiej, emocje. Zresztą podczas całego, prawie trzygodzinnego posiedzenia, nikt nie próbował nawet podważać tych wyliczeń, wykonanych na podstawie naukowych wzorów. Czyli metody zaakceptowanej przez Tatrzański Park Narodowy. Liczyłem na merytoryczną dyskusję, a dostałem insynuacje, pomówienia bez pokrycia i obrażanie. Bo osoby broniące tego transportu nie mają żadnych merytorycznych argumentów za kontynuacją tej anachronicznej rozrywki dla leniwych i bezdusznych turystów – tłumaczy.

Na zakończenie posiedzenia przewodniczący zespołu, wiceminister sportu i turystyki Piotr Borys złagodził emocje. Poprosił obie strony o listę koniecznych zmian w transporcie konnym do Morskiego Oka i zapowiedział, że zapozna się z raportem VIVY! o losie tych zwierząt. Przyznał też, że on osobiście jest za zamianą transportu konnego na elektryczny, bez użycia zwierząt.

od 7 lat
Wideo

Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Gorąca dyskusja o koniach z Morskiego Oka w sejmie. Fiakrów broniły posłanki Koalicji Obywatelskiej - Gazeta Krakowska

Wróć na nowytarg.naszemiasto.pl Nasze Miasto