Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Górale nie odzyskają hal i polan. Stowarzyszenie wywłaszczonych z Tatr do rozwiązania

Łukasz Bobek
Łukasz Bobek
Polana Strążyska w Tatrach
Polana Strążyska w Tatrach Łukasz Bobek
Stowarzyszenie Właścicieli i Współwłaścicieli Wywłaszczonych Hal i Polan w Tatrach do rozwiązania. Jego członkowie nie wierzą już w szanse odzyskania terenów lub uzyskania rekompensaty za to, że zostali wywłaszczeni z Tatr w czasach PRL. Tymczasem w starostwie tatrzańskim nadal leży ok. 100 wniosków od dawnych właścicieli o zwrot terenów, które obecnie stanowią Tatrzański Park Narodowy.

Sprawa wywłaszczeń z lat 60. XX wieku nadal nie jest do końca rozwiązana. Widać to choćby przy okazji ostatniego przetargu, jaki Tatrzański Park Narodowy ogłosił na wydzierżawienie herbaciarni na Polanie Strążyskiej. W umowie, jaką podpisze przyszły dzierżawca, znalazł się zapis, że „Starosta Tatrzański na wniosek zainteresowanych stron wszczął postępowania o zwrot wywłaszczonej Hali Kalatówki”, w skład której wchodzi Polana Strążyska.

Okazuje się, że to wniosek, który lata temu trafił do starostwa – wraz z setkami innych podobnych. Autorami ich byli członkowie rodów góralskich, do których przed utworzeniem parku narodowego należały hale i polany w górach.

Tatry były góralskie

Za czasów I Rzeczypospolitej lasy tatrzańskie należały do Skarbu Państwa. Natomiast hale, czyli to, co jest powyżej górnej granicy lasu, były własnością chłopską. To ok. 50 proc. całej powierzchni Tatr.

- Ta własność pochodziła z nadań królów polskich, którzy sołtysom zakładającym wsie podhalańskie jako dodatkową korzyść przekazywali we własność tereny w górach – mówił „Gazecie Krakowskiej” Piotr Bąk, starosta tatrzański. Z czasem tereny te dziedziczyli następcy i potomkowie sołtysów. Zdarzało się, że handlowano także udziałami w halach. W efekcie poszczególne hale miały nawet kilkuset udziałowców. Hale i polany były współwłasnością chłopską aż do lat 60. XX wieku.

Sześć lat po utworzeniu w 1954 roku Tatrzańskiego Parku Narodowego, państwo polskie zdecydowało o wywłaszczeniu wszystkich hal w Tatrach. Akcja wywłaszczania trwała 20 lat - do 1980 roku. Odbieranie ziem w górach objęło w sumie kilkanaście tysięcy współwłaścicieli.

Np. Polana pod Kopieńcem i cała Dolina Olczyska z początkiem XVIII wieku należała do rodziny Skupniów z Białego Dunajca. Potem została podzielona na wiele rodzin, które w ramach dziedziczenia otrzymywały tu własności. Z czasem utarło się, że Kopieniec należał do mieszkańców Poronina, Stołowego i Gliczarowa. Dolina Olczyska z kolei do mieszkańców Suchego, Dolina Jaworzynka do mieszkańców Zębu, a Hala Goryczkowa – do mieszkańców Murzasichla.

- Część ludzi w ramach protestu nie przyjęła pieniędzy oferowanych za wywłaszczone tereny. Pieniądze te trafiły do depozytu sądowego, a następnie po 10 latach przepadły - opisuje procedurę Piotr Bąk. Wraz z wywłaszczeniami z Tatr wyrzucone zostały owce. Był zakaz wypasu. Dlatego wtedy bacowie z Podhala zaczęli wypasać stada w Bieszczadach.

Stanisław Skupień, który obecnie pracuje w Tatrzańskim Parku Narodowy, jako mały chłopiec wypasał owce pod Kopieńcem ze swoją babką. - Ostatni raz wypasaliśmy tu w 1970, rok wcześniej przyszła decyzja o wywłaszczeniu. Wypasaliśmy także w Dolinie Olczyskiej, gdzie również rodzice mieli polany. Z uwagi jednak na to, że moja rodzina nie godziła się z wywłaszczeniami, pytała dlaczego tak się dzieje, była zaangażowana w to, by odzyskać jednak te hale, doszło do tego, że spalono nam szałas w Olczyskiej – wspominał w rozmowie z „Gazetą Krakowską” w czasie ostatniego spotkania na Kopieńcu dawnych właścicieli tamtych terenów.

Dodał, że żal w stosunku do tego, jak państwo i ówczesny TPN potraktował górali, nadal jest obecny. - Była wtedy ogromna nagonka na nas. Mówiono, że górali trzeba z Tatr wyrzucić, że przyroda wtedy odżyje. I to mówili ludzie z tytułami, którzy byli w radzie naukowej parku. My to odczuliśmy na własnej skórze. Potem, z czasem okazało się, że dobrze, że owce są w górach, że się pasą. Mogli inaczej z ludźmi wtedy postąpić, nie robić takiej krzywdy. A nie tak, jak to było, nie bo nie, w pole i do widzenia. Wiemy jednak, że nie ma już powrotu do tego co było kiedyś, ale nie da się od tego całkowicie odciąć, zapomnieć – mówił.

Chcieli zwrotu Tatr

O zwrot zagarniętych terenów w górach mieszkańcy Podhala dopominali się już w latach 80. Następnie sprawa wróciła w latach 90., gdy nieżyjąca już Zofia Stachoń Bigos powołała do życia Stowarzyszenie Właścicieli i Współwłaścicieli Wywłaszczonych Hal i Polan w Tatrach. Pomagało ono wywłaszczonym. Starostwo tatrzańskie zostało zasypane setkami wniosków od rodzin z całego Podhala, które straciły ziemie w górach. Temat odżył ponownie, gdy okazało się, że polski rząd zgodził się na sprzedaż spółki Polskie Koleje Linowe, do której należy kolej linowa na Kasprowy Wierch w Tatrach. Bo wywłaszczenia pod budowę kolejki i wyciągów były obwarowane zapisem, że dokonane są pod obiekty, które będą dobrem narodowym.

O zwrot terenów w górach wystąpił także potomek rodziny Uznańskich, do których należała część Tatr. W 2012 roku rodzina Uznańskich – decyzją sądu – odzyskała jedynie dwie nieruchomości na zakopiańskiej Jaszczurówce – dwa budynki wraz z ponad półhektarową działką. Te jednak nie zostały wywłaszczone - jak tereny w górach, ale znacjonalizowane wraz z lasami - na potrzeby gospodarki leśnej. Innemu właścicielowi udało się odzyskać jeden budynek u wylotu Doliny Kościeliskiej - willę Myszka, która faktycznie nie służyły celom ochrony środowiska. Nieruchomość ta ostatecznie i tak wróciła do parku, który odkupił ją od prywatnego właściciela.

Górale z kolei chcieli odzyskać większość hal i polan od tych najsłynniejszych jak Hala Gąsienicowa, Goryczkowa, Pięć Stawów, Morskie Oko, Rusinowa, Pańszczyca, Kondratowa, Kalatówki, Olczyska, Kopieniec i wiele innych. Próbowano także odzyskać działki pod parkingiem na Palenicy Białczańskiej, z którego każdego roku TPN zarabia setki tysięcy złotych, a który nie służy bezpośrednio ochronie przyrody.

- Gdy w 2014 roku przejąłem stanowisko starosty tatrzańskiego, takich wniosków w starostwie było kilkaset - mówi Piotr Bąk.

Wnioski o zwrot składało nierzadko nawet trzecie pokolenie właścicieli. Dodatkowo nie mieli oni przeprowadzonych spadków. Nie byli to wszyscy prawni następcy dawnych właścicieli. - Przykładowo, jeżeli na Hali Gąsienicowej było kilkuset wywłaszczonych współwłaścicieli, to wszyscy następcy prawni każdego z udziałowców takiej hali musieliby złożyć zgodny wniosek o zwrot. A tak się nie działo – mówi Piotr Bąk. W efekcie cześć spraw nie została rozpatrzona - została umorzona, inne zawieszone.

Obecnie w starostwie jest ok. 100 takich wniosków. - Wnioskodawcy są wezwani do dostarczenia dokumentów spadkowych i udowodnienia następstwa prawnego - mówi starosta. Z czym wnioskodawcy mają bardzo duży problem.

Stowarzyszenie do rozwiązania

Od kilku lat temat wywłaszczeń ucichł. W 2021 roku zmarła Zofia Stachoń Bigos. Powołane przez nią i ok. 70 innych ludzi stowarzyszenie przestało właściwie funkcjonować.

- Dodatkowo w związku ze zmianą przepisów z 2019 roku, praktycznie nie ma szans powodzenia walka o odzyskanie terenów w górach – uważa Wiktor Łukaszczyk, członek zarządu stowarzyszenia. Chodzi o nowelizację ustawy o gospodarce nieruchomościami. Zgodnie z tymi przepisami uprawnienie do zwrotu wygasa jeśli od dnia decyzji o wywłaszczeniu minęło 20 lat. A to oznacza, że nikt już nie może zgłosić wniosku o zwrot nieruchomości w Tatrach. Te złożone przed 2019 rokiem są procedowane wedle starych zapisów. To te, które są obecnie zawieszone, bo nie jest jasne następstwo prawne wnioskodawców. Na dodatek nieruchomości te musiałyby nie służyć już ochronie przyrody, co w przypadku hal w Tatrach praktycznie nie wchodzi w grę.

- W związku z tym istnienie naszego stowarzyszenia stało się bezzasadne – mówi teraz Wiktor Łukaszczyk.

Po śmierci wielu członków stowarzyszenia, okazało się, że stowarzyszenie nie posiada zarządu zdolnego do podejmowania czynności zmierzających do rozwiązania stowarzyszenia. - Dlatego wystąpiłem do sądu rejonowego w Krakowie o ustanowienie kuratora. Ten został powołany w grudniu 2023 roku. Ma się zająć zwołaniem walnego zebrania członków i podjęciem decyzji o rozwiązaniu stowarzyszenia – mówi Łukaszczyk.

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Górale nie odzyskają hal i polan. Stowarzyszenie wywłaszczonych z Tatr do rozwiązania - Gazeta Krakowska

Wróć na nowytarg.naszemiasto.pl Nasze Miasto