To już czwarty pożar pustostanu w ostatnim czasie na terenie samej Szczawnicy-uzdrowiska. Strażacy nie mają złudzeń co do przyczyny ich powstawania.
- Ewidentnie widać, że są to podpalenia. Tym razem podpalacz podłożył materiał łatwopalny przy wejściu na klatkę schodową, co uniemożliwiło nam wejście do środka. Akcję trzeba było prowadzić z zewnątrz. Przydał się wysięgnik, dzięki któremu można było dotrzeć do zagrożonych miejsc. Zachowała się konstrukcja łącznie z dachem, który był pokryty blachą. "Małuję" podpalono raz i było to kilka lat temu - mówi aspirant sztab. Ryszard Poremba.
Powstaje pytanie - Kto za tym stoi? Czyżby był to zwykły piroman, a może ktoś specjalnie podpala stare pustostany, mając w tym jakiś swój własny zamysł.
Mieszkańcy Szczawnicy są poważnie zaniepokojeni.
- Na razie płoną pustostany, a co będzie, jak szaleniec podłoży ogień pod budynki zamieszkane? - mówią.
Inni podkreślają, że podpalenia mogą wynikać z chęci zlikwidowania problemu jakim jest bardzo droga odbudowa zniszczonych, zabytkowych obiektów (jest ich w Szczawnicy wiele). Ale jest też grupa, która z kolei uważa, że ktoś ma ogromną chrapkę na w miarę tanie pozyskanie placów pod budowę nowych obiektów.
Pożary zniszczyły już zabytkową "Limbę" i "Almę". Obie wille są wpisane do wojewódzkiego rejestru zabytków. Tydzień temu podpalono "Amelię", która podobnie jak "Małuja" jest wpisana do gminnej ewidencji zabytków.
Pytany o przyczyny podpalenia budynków, komendant Straży Miejskiej w Szczawnicy Andrzej Bańkosz mówi, że prowadzenie dochodzenia to sprawa policji a nie straży.
- W sprawie pożaru "Amelii" prowadzone jest śledztwo z ustawy o ochronie zabytków, podobne będzie z "Małują" - mówi rzecznik Komendy Policji w Nowym Targu, Roman Wolski. - Policja musi zasięgnąć opinii biegłego czy były to podpalenia.
Stara "Małuja" przez lata była własnością Uniwersytetu Jagiellońskiego.
- Ale UJ z braku środków na utrzymanie zabytkowego obiektu oddał budynek skarbowi państwa. Sprzedana przez starostwo powiatowe pięć lat temu prywatnej osobie, niezagospodarowana, nie jest żadną wizytówką miasta, zwłaszcza, że stoi przy pięknej i najstarszej ulicy uzdrowiska Jana Wiktora. Bolało mnie, że niegdyś tętniący życiem budynek popada w ruinę - mówi Henryk Tokarski, kierownik "Małui" w latach 1972-1985. - Czy mam jeszcze sentyment do tego domu? Trudno powiedzieć. Minęło tyle lat. Czas zaciera wspomnienia, ale coś tam na dnie pozostaje.
Zakaz krzyży w warszawskim urzędzie. Trzaskowski wydał rozporządzenie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?