Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Tragiczna burza na Giewoncie. Szczyt był bombardowany przez pioruny. Byli zabici i ranni

Aurelia Lupa
Wideo
od 16 lat
Pięć ofiar śmiertelnych (po obu stronach granicy), 157 mniej lub bardziej rannych - taki był bilans tragicznej burzy, która rozpętała się nad Tatrami w czwartek 22 sierpnia 2019 roku. Najwięcej rannych i zabitych było na Giewoncie. Ten był dosłownie bombardowany piorunami. Od tego czasu minęły cztery lata.

Wydarzenia z 22 sierpnia 2019 roku z pewnością przeszły do historii ratownictwa górskiego w Tatach. To był bowiem największy wypadek masowy w górach i największa akcja ratunkowa. Tego dnia w Zakopanem i w Tatrach działało naraz aż pięć śmigłowców – ratowników TOPR i Lotniczego Pogotowia Ratunkowego, a szósty – policyjny Black Hawk był w gotowości. Pomoc poszkodowanym niosło w sumie 180 osób.

Piekło rozpętało się po godz. 13

Pierwsze zgłoszenie o rażeniu piorunem trafia do centrali Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego o godzinie 13.06. Piorun uderza w okolice Chudej Przełączki pod Ciemniakiem w Tatrach Zachodnich. Dziesięć minut później dzwoni telefon, który uruchomił największą akcję ratunkową w dziejach ratownictwa górskiego w Tatrach.

Najpierw ratownicy dostają informacje, że piorun uderzył w kopułę szczytową Giewontu. Pierwsze informacje mówią o trzech reanimowanych przez towarzyszy piechurach. W tej grupie ma być dwójka dzieci. Kolejni porażeni mają oddychać o własnych siłach. Potem nadchodzą zgłoszenia z centrum powiadamiania ratunkowego – są zabici, ranni, wypadek masowy.

Na miejsce rusza pierwsza grupa ratowników. Dojeżdżają samochodem na Halę Kondratową i dalej na Giewont idą pieszo. W górach nadal pogoda zła. Nie da się użyć do akcji śmigłowca ratunkowego. Ostatecznie piloci TOPR decydują się podnieść helikopter - pomimo złej pogody - o godzinie 14. Z Tatr tymczasem napływają informacje o kolejnych rażeniach pioruna. Wiadomo już, że poszkodowanych i walczących o życie będzie co najmniej kilkadziesiąt osób.

Pod szczytem ratownicy zastają widoki, które na długo pozostaną w ich pamięci. Ludzie leżą porozrzucani na dużej powierzchni. Część jest nieprzytomnych. Wielu mówi o uczuciu, jakby przebywali w strefie wojny lub miejscu, gdzie doszło do ataku terrorystycznego. Do akcji włączają się Lotnicze Pogotowie Ratunkowe, straż pożarna, Grupa Podhalańska GOPR, pracownicy Tatrzańskiego Parku Narodowego, ratownicy medyczni, policja, straż miejsca. Te ostatnie służby mają za zadanie ułatwić komunikację z Kuźnicami i szpitalem.

Najciężej ranni transportowani są bez przerwy dwoma śmigłowcami TOPR i LPR na lądowisko przy szpitalu w Zakopanem, a następnie część z nich do placówek w Nowym Targu, Suchej Beskidzkiej, Myślenicach i Krakowie. Mniej ranni są znoszeni, albo schodzą o własnych siłach na do schroniska na Halę Kondratową. Tam – w schronisku, jak i w rozłożonym namiocie - powstało szpital polowy. Tam ranni są opatrywani, a następnie zwożeni do Kuźnic.

Gorąco jest w szpitalu powiatowym w Zakopanem – szczególnie na szpitalnym oddziale ratunkowym. Przy lecznicy – niedaleko lądowiska dla śmigłowców, stawiane są kolejne namioty służb.

O godzinie 16:18 do centrali TOPR spływa zgłoszenie o kolejnym porażeniu piorunem – tym razem na Siodłowej Przełęczy (szlak z Giewontu do Doliny Strążyskiej). Niedługo później pojawia się informacja o czwartej ofierze, porażonej śmiertelnie w okolicy Żlebu Kirkora.

O tragicznym zdarzenia wiedziały błyskawicznie media. Dziennikarze byli bowiem od kilku dni w rejonie centrali TOPR, bo wówczas trwała bardzo trudna akcja ratunkowa w Jaskini Wielkiej Śnieżnej.

Tragiczny bilans

Przed godziną 18 wszyscy poszkodowani przetransportowani są na dół. Ostateczny bilans burzy to cztery osoby zabite w rejonie Giewontu (piąta w innej części Tatr) i 157 osób rannych.

- Tę sytuację można porównać do zamachu terrorystycznego. Duża liczba osób przypadkowych poparzonych, porażonych, z połamanymi nogami, ranami na twarzy i całym ciele. To było naprawdę dramatyczne zdarzenie, które w krótkim czasie przy pomocy wielu służb udało się opanować – mówił potem na konferencji prasowej Jan Krzysztof, naczelnik TOPR

22 sierpnia wieczorem do Zakopanego przyjechał premier Mateusz Morawiecki.

Według Tatrzańskiego Parku Narodowego 22 sierpnia 2019 roku w kopułę szczytową Giewontu i szlak dojściowy, jak i zejściowy uderzyło co najmniej siedem piorunów.

- Jeden z piorunów uderzył w krzyż, po czym zszedł po łańcuchach rażąc ludzi. Jednak na samym szlaku dojściowym na szczyt widać siedem miejsc, gdzie również uderzył piorun. Nie wiem, czy było to siedem różnych piorunów, czy rozgałęzienia jednego. Te uderzenia rozdrabniały wielkie bloki skalne, które następnie raniły znajdujących się tam ludzi – mówił cztery lata temu Marcin Strączek-Helios, leśniczy obwodu kuźnickiego w Tatrzańskim Parku Narodowym, który oceniał straty na miejscu.

Pioruny zniszczyły kotwy mocujące łańcuchy. Zaraz po burzy szlak na Giewont – od Wyżniej Przełęczy Kondrackiej został zamknięty. W Zakopanem ogłoszono żałobę. Odwołano huczne zakończenie Międzynarodowego Festiwalu Folkloru Ziem Górskich.

Tatry – przylądek burz

Najwyższe w Polsce góry to rejonem Polski najbardziej narażonym na burze. Gdyby obliczyć ich łączny czas trwania, to okaże się, że pioruny biją tu przez równy miesiąc.  

Tutaj sezon burz trwa od końca maja do końca sierpnia, a zdarzają się nawet zimą. Widok tzw. ogni św. Elma, czyli utrzymującej się na metalowych częściach poświaty jest tu na porządku dziennym. W powietrzu słychać coś na kształt syczenia, a we włosach pojawiają się iskry. Na zewnątrz lepiej wtedy nie wychodzić. 

Najczęściej dochodzi do nich po południu. Turysta będący wtedy na grani czy eksponowanych miejscach może znaleźć się w niebezpieczeństwie. Burze nadchodzą szybko, ale można je przewidzieć. Oznaką nadciągającej ulewy, której towarzyszyć mogą wyładowania są: szybko przemieszczające się i gromadzące ciemne chmury, silny wiatr. Już wtedy najlepiej rozpocząć odwrót. Nie próbujmy na siłę pokonać jeszcze kawałka szlaku, a nuż się uda. Trzeba cofnąć się od razu. Przed wyjściem w góry zawsze trzeba zapoznać się z komunikatem pogodowym. Jeżeli prognozowana jest burza, wędrówkę najlepiej rozpocząć świtem.

Kiedy jednak powietrze nasyci się elektrycznością, słychać przebiegające przez nie suche trzaski, włosy stają dęba, między metalowymi elementami ubioru przeskakują iskry, jest już bardzo źle.  

Gdy zbliża się burza, najlepiej opuścić eksponowane miejsce i przeczekać w dobrze wybranym zakamarku. Nie trzymać się łańcuchów i klamer. Siąść na czymś suchym, np. na plecaku, odrzucić metalowe przedmioty, okryć się od deszczu i nie opierać się o mokrą skałę. Nogi trzymać razem, ręce na udach. Rozproszyć się, jeżeli jesteśmy w grupie. Nie szukać kryjówek w pobliżu potoków, którymi może przebiegać ładunki elektryczny. Tak przeczekać - letnie burze są zwykle krótkie.

 W Tatrach nie ma miejsc szczególnie ulubionych przez pioruny. Zdarzały się przypadki porażenia nawet na ścieżce wokół Morskiego Oka.  Więcej jest wypadków oczywiście na Giewoncie. Nie bez znaczenia dla przyciągnięcia wyładowań jest stojący tu metalowy krzyż, budowa geologiczna i odosobnienie szczytu do głównej grani Tatr. Nie mniej większa niż gdzie indziej liczba ofiar może być spowodowana większą gigantyczną liczbą odwiedzających szczyt.
 
W razie porażenia piorunem rannemu trzeba udzielić pierwszej pomocy, która polega na zrobieniu sztucznego oddychania i masażu serca. Rannych ułożyć trzeba jak najwygodniej i ciepło okryć. Jeżeli jest taka możliwość jedna osoba powinna zostać przy poszkodowanych. Nigdy nie wolno zostawiać rannych samych. 

Możemy też mieć do czynienia z osobami ogarniętymi paniką, czy zszokowanymi. 
Jeżeli nie ma możliwości zawiadomić telefonicznie TOPR, alarmujmy krzykiem lub innym sygnałem dźwiękowym albo świetlnym nadawanym 6 razy na minutę. 

W razie akcji śmigłowca:
- sygnałem „na pomoc" są ramiona wyciągnięte w górę (kształt litery Y).  
- sygnał „nie potrzebuję pomocy" nadaje się opuszczając jedno ramię w dół, a drugie podnosząc w górę (kształt litery N).

Dziesięć dobrych rad w górach

  • 1. Przed wyjściem w góry zawsze sprawdź prognozę pogody. 
  • 2. Do telefonu wprowadź tel. alarmowy TOPR: 601 100 300 
  • 3. Idąc w góry zawsze trzeba przewidzieć załamanie pogody, i nawet przy doskonałej bezchmurnym niebie wziąć coś ciepłego do ubrania i okrycia się przed deszczem. W lipcu burze w Tatrach są na porządku dziennym 
  • 4. Oznaki naciągającej burzy: szybko przemieszczające się i gromadzące ciemne chmury silny wiatr, w powietrzu słychać przebiegające suche trzaski, włosy stają dęba, między metalowymi elementami ubioru przeskakują iskry. W przypadku nadciągającej burzy najlepiej od razu rozpocząć odwrót. Nie robić tego szybko, nie biec, zachować szczególna ostrożność, zwłaszcza, gdy skały skropił już pierwszy deszcz. Przy załamaniu pogody należy bezwzględnie trzymać się szlaków. 
  • 5. Opuścić eksponowane miejsce i przeczekać w dobrze wybranym zakamarku.  
  • 6. Nie trzymać się łańcuchów i klamer.  
  • 7. Siąść na czymś suchym, np. na plecaku, odrzucić metalowe przedmioty, okryć się od deszczu i nie opierać się o mokrą skałę. Nogi trzymać razem, ręce na udach. 
  • 8.  Rozproszyć się, jeżeli jesteśmy w grupie.  
  • 9. Nie szukać kryjówek w pobliżu potoków, którymi może przebiegać ładunki elektryczny.  
  • 10. W czasie burzy telefonów komórkowych używać tylko razie zagrożenia życia 

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Tragiczna burza na Giewoncie. Szczyt był bombardowany przez pioruny. Byli zabici i ranni - Gazeta Krakowska

Wróć na nowytarg.naszemiasto.pl Nasze Miasto