Wybory 2010 na Podhalu: martwi mogą głosować?

W Rabie Wyżnej na liście wyborców znalazło się nazwisko mężczyzny, który zmarł w Stanach 10 lat temu. Gmina nie może go skreślić z ewidencji ludności, dopóki ktoś nie dostarczy aktu zgonu lub odpisu aktu. Nazwisko tego zmarłego pojawi się więc w kolejnych wyborach.

Czytaj także: Wybory 2010 w Nowym Targu: Tarnowski przegrał z Fryźlewiczem

Na nazwisko zmarłego na listach uprawnionych do głosowania trafił Eugeniusz Grapa z Raby Wyżnej. Kupił on dom w 1999 roku od rodziny, która 20 lat temu wyemigrowała do Stanów Zjednoczonych. Podczas ostatnich wyborów samorządowych z zaskoczeniem zauważył, że w jego 58-metrowym domu jest zameldowanych 9 osób, w tym właśnie zmarła przed 10 laty osoba. Rodzina pana Eugeniusza liczy 4 osoby.

- Podobnie było i podczas poprzednich wyborów - wspomina Eugeniusz Grapa. - Zgłaszaliśmy to w gminie, nawet na sesjach rady i nikt nic z tym nie zrobił. Od razu w gminie pojawiło się podejrzenie o fałszowanie wyborów. Bo kto ma pewność że nikt nie zagłosował w imieniu zmarłego? I jakim cudem ktoś, kto od 10 lat nie żyje, nadal może figurować w ewidencji ludności?

- Złożyliśmy doniesienie do prokuratury w Nowym Targu, by wyjaśnić te nieprawidłowości - mów Maria Gruszka, prezes Stowarzyszenia Obrony Praw Obywateli Powiatu Tatrzańskiego, która wystawiła w tej gminie swoich kandydatów na radnych. - To okropne, że budzi się zmarłego, by dopchać się do koryta. Prokurator rejonowy w Nowym Targu, Józef Palenik, potwierdza, że trwają w tej sprawie czynności wyjaśniające. Za miesiąc będzie wiadomo, czy zostanie wszczęte śledztwo.

Tymczasem urzędnicy w gminie zapewniają, że nie ma mowy o manipulacji przy kartach do głosowania.
- Aby karta została wydana, trzeba okazać dowód osobisty- mówi Robert Migiel, sekretarz gminy Raba Wyżna. - Jakakolwiek nieprawidłowość nie mogła mieć miejsca.

Sam fakt, że na liście uprawnionych do głosowania znajduje się nieboszczyk dla urzędu nie jest czymś nadzwyczajnym. Urzędnicy dodają, że wiedzą o tym, że ten pan nie żyje, ale wiedzą to nieoficjalnie. I nie jest to efekt bałaganu, ale przepisów obowiązujących w naszym kraju. - Aby z listy ewidencji ludności wykreślić zmarłego, musimy o tym oficjalnie wiedzieć - wyjaśnia Migiel. - W tym przypadku nie mamy żadnego dokumentu, który uprawniał by gminę do wykreślenia nazwiska tej osoby z ewidencji ludności.

Do urzędu gminy nikt nie dostarczył aktu zgonu. Z tego wynika, że jeśli ktoś umarł np. w USA i nikt z rodziny tego nie zgłosił, osoba ta będzie widniała w dokumentach gminy jako jej realny, żyjący mieszkaniec... nawet przez sto lat. W wydziale spraw obywatelskich i cudzoziemców Małopolskiego Urzędu Wojewódzkiego dowiedzieliśmy się, że nie ma obowiązku, by dostarczyć akt lub odpis aktu zgonu do urzędu gminy.

To oczywisty absurd, ale praktycznie nie do rozwiązania. Wszystko więc wskazuje na to, że w przyszłym wyborach również będą takie martwe dusze.

Będzie sąd?

Gdyby ktoś głosował za zmarłych, sprawa trafi do Sądu Okręgowego w Nowym Sączu, który może zadecydować o powtórzeniu wyborów. - Ale muszą być na to dowody- mówi Józef Palenik, prokurator rejonowy w Nowym Targu.

Wybierz małopolską miss internetu. Zobacz zdjęcia pięknych dziewczyn!
Polecamy w serwisie kryminalnamalopolska.pl: Bestialski napad na sąsiada
Maciej Szumowski stał się legendą. Idź jego drogą. Wejdź na szumowski.eu