Nowotarska młodzież zaimponowała walecznością, nie ustrzegła się co prawda błędów w obronie, golkiperzy też nie byli ostoją, ale głównym grzechem był brak skuteczności. Nam strzelać nie kazano - można rzec, po tym jakie okazje marnowali górale.
- Młodzież Podhala zrobiła na mnie duże wrażenie, ale brakowało jej wykończenia - chwalił nowotarżan Marek Kostecki, który pełnił rolę coacha drużyny znad morza.
- Bramkarze bronią jak umieją, ale co robią napastnicy? - pyta Jacek Kubowicz. - W dwóch meczach jeden zdobyty gol. To dorobek bardzo skromniutki, tym bardziej gdy - jak w meczu z gdańszczanami - 75% czasu gry spędzaliśmy w tercji przeciwnika. Nasza skuteczność woła o pomstę do nieba. W hokeju liczą się gole, a nie wrażenia artystyczne.
- Z Tychami przegraliśmy za wysoko jak na to, co prezentowaliśmy na lodzie - twierdzi trener Podhala, Jacek Szopiński. - Nie było tak, że jedna drużyna grała, a druga się broniła. Dotrzymywaliśmy kroku rywalowi i kto wie, jak potoczyłyby się losy potyczki, gdybyśmy wykorzystali wszystkie okazje w pierwszej tercji. Tę odsłonę powinniśmy wygrać. Zmarnowaliśmy cztery "setki", wygraliśmy ją w strzałach 13:9. Świetnie bronił Sobecki. Drugie 20 minut również było wyrównane. Mimo iż gospodarze oddali o trzy strzały więcej od nas, ale nasze akcje i sytuacje podbramkowe były groźniejsze. Takie sytuacje, jakie mieli Michalski, Kolusz, K. Bryniczka, D. Kapica, Puławski i Kmiecik musi się wykorzystywać. Trzecia tercja zaczęła się od kary i straty gola. Cztery z sześciu goli straciliśmy w osłabieniu. Brakuje nam doświadczenia, ale czas pracuje na naszą korzyść. Dojdą zawodnicy ograni i powinno być lepiej.
W piwnym mieście bramki strzegł Sebastian Mrugała, który nie popełnił rażącego błędu, więc dostał szanse bronienia od początku spotkania ze Stoczniowcem. Po trzech babolach zastąpił go w bramce Jarek Furca. Bramka to newralgiczna pozycja. Dlatego sympatyków Podhala cieszy fakt, iż Tomasz Rajski został zawodnikiem "Szarotek", po zerwaniu kontraktu z sosnowieckim Zagłębiem z powodu zaległości finansowych. Nie mógł, podobnie jak Jarek Różański (również wrócił z Sosnowca), jeszcze zagrać z gdańszczanami, gdyż nie został zgłoszony do PZHL.
- Dużo jeździmy, robimy szum w tercji rywala, ale nie strzelamy goli - przyznaje Marcin Kolusz. - Musimy solidnie popracować nad wykańczaniem akcji i koncentracją. Musimy się też skoncentrować na grze taktycznej. Każdy mecz dostarcza nam jakiejś lekcji, teraz od nas zależy, czy wyciągniemy z niej wnioski.
W niedzielnej potyczce arbiter z Bydgoszczy w pewnym momencie pogubił się na tafli. Gwizdnął kilka fauli nie w tę stronę co trzeba i gra się zaostrzyła. By ją utemperować, zaczął odsyłać zawodników na ławkę kar. Bartłomieja Bombę w drugiej tercji odesłał pod prysznic. Nie mógł się z tym werdyktem zgodzić prezes MMKS, Mirosław Mrugała i nie podpisał pomeczowego protokołu. - Mam nagrane na wideo, że to nie nasz zawodnik główką potraktował Przemka Odrobnego, ale było odwrotnie. Golkiper Stoczniowca prowokował - tłumaczył sędziemu stolikowemu, Rafałowi Sulce.
Kolejny mecz w Pucharze Polski MMKS zagra siódmego września na wyjeździe z JKH Jastrzębie. 10 września wystartuje Polska Liga Hokejowa, a nowotarżanie będą podejmowali wicemistrzów Polski, Comarch-Cracovia. Kolejne spotkania w ramach Pucharu Polski odbędą się 28 września, 12 i 26 października.
Pomeczowe wypowiedzi po meczu Włókniarz - Sparta
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?